Jacek STASZCZUK: Dobrze być "wieśniakiem

Dobrze być "wieśniakiem

Photo of Jacek STASZCZUK

Jacek STASZCZUK

Fotograf amator prowadzący stronę własną, aktywny uczestnik społeczności Twittera. Przedstawia się także jako "Mól kindlowy".

zobacz inne teksty Autora

Uśmiecham się za każdym razem gdy ktoś chcąc obrazić drugiego, nazywa go „wieśniakiem”. Bo jakże to tak negatywnie wypowiadać się o najlepszej sprawie, jaka mogła mi się przydarzyć?

Urodziłem się i mieszkam na wsi. Nie wyobrażam więc sobie, żebym miał mieszkać w mieście. Ktoś zaraz pomyśli, że mam nie po kolei w głowie, bo miasto wygrywa ze wsią. To prawda. W mieście są większe możliwości, lepiej się zarabia, łatwiej o pracę, jest też większy dostęp do różnego rodzaju atrakcji. Zgadzam się, jednak życie  „wieśniaka” ułatwia mi bycie prawdziwym sobą.

Coraz więcej i w coraz bardziej dramatycznym tonie pisze się o tym, że tracimy własną tożsamość. „Spłycamy” nasze życie. Gonitwa w codzienności powoduje, że z oczu znika to, co najważniejsze. Życie większości z nas wygląda tak samo. Praca, dom, spanie, praca, dom, spanie… Zaczyna brakować choć chwili spokoju, zatrzymania się, refleksji. Winny jest też temu internet (celowo z małej litery), czas, który moglibyśmy poświęcić, na zastanowienia nad tym jak wygląda nasze życie, tracimy na bezproduktywne przesiadywanie w sieci. W ten sposób coś, co ma ułatwić nam życie, komplikuje je, a my przestajemy dostrzegać najistotniejsze.

Podam  taki przykład:  podczas jednego z wiosennych dni, szedłem ulicą większego miasta. W pewnym momencie nad swoją głową dostrzegłem kilkaset przelatujących gęsi gęgaw, które w kilkunastu kluczach, szybowały na niebie. Było to naprawdę wspaniałe przedstawienie.

fot.1

.Gdy jednak rozejrzałem się dokoła siebie zauważyłem, że żadna, ale to żadna z przechodzących osób nie dostrzegła tego widowiska. Z jednej strony, czym się ekscytować, to tylko ptaki, ale jakie wspaniałe ptaki?! „Wieśniak” ma szansę osobiście się o tym przekonać:

fot.2

 

fot.3

 

fot.4

 

.Z drugiej strony, z takiej obserwacji przelatujących gęsi, ludzie wyciągali naukę: gdy była to wiosna, to oznaczało, że patrzymy właśnie na ostatnie „podrygi” zimy, gdy jesień, to, że czas zaopatrzyć się w zimowy opał. Ponadto obserwacja przyrody, to taki kubeł zimnej wody na rozpalone życiem głowy. Widząc przelatujące gęsi wiem, że kolejny rok już za mną, że pozostało mi coraz miej dni, a takie myślenie skłania do zadania sobie pytania, czy nie marnuję ich? Bo tak naprawdę, to w życiu każdego człowieka najważniejszy jest drugi człowiek.

Dlatego nieważne ile zarobiłbym pieniędzy, jak wielką zdobył wiedzę i jak wspaniałych rzeczy dokonał, gdy zapomnę o moim bliźnim. Niestety w obecnych czasach zapominamy o nim coraz częściej. Najgorsze jest jednak, to, że problem ten dotyka także naszych rodzin. Coraz powszechniejszy jest obraz całych  rodzin, które niby żyją w jednym domu, ale tak jakby osobno. Każdy zapatrzony w swoją codzienność, każdy zainteresowany wyłącznie swoja egzystencją. Żyjąc w ten sposób, tracimy własną tożsamość, przestajemy prawdziwymi ludźmi. By to dostrzec, by zmienić, konieczna jest refleksja nad swoim życiem i tutaj bycie „wieśniakiem” przychodzi nam na pomoc.

Mój teść prowadzi duże jak na nasze realia gospodarstwo rolne. Pracy w nim co niemiara, więc i czasu na realizację własnych przyjemności nie ma za wiele. Jednak gdy rozmawiamy przy niedzielnym stole, lub podczas wspólnych prac w lesie, czy polu, wielokrotnie mówi coś takiego, co potrafi zwalić człowieka z nóg. W kilku prostych zdaniach zawiera to, co w codziennym życiu jest najważniejsze, a mówi to w tak prosty i jasny sposób, że niejeden socjolog, czy filozof zaczerwieniłby się ze wstydu. Skąd to wie? Gdzie się tego nauczył? Żyjąc na wsi, obserwując przyrodę, patrząc na mijające pory roku, na rosnące zboże, na nadchodzącą zimę, poznał najważniejszą prawdę, która leży u podstaw naszego życie, dowiedział się jak być dobrym, dostrzegających bliźnich człowiekiem.

Dlatego i ja wolę wielokrotnie zostawić swoją codzienność za sobą, wsiąść z żoną na rower czy pójść powłóczyć się wśród pół, po to żeby stawać się „wieśniakiem”. Wówczas patrząc, na przelatujące gęsi, na zachodzące słońce, na buszujący w konarach drzew wiatr. Przekonuję się, że moje życie nie jest najważniejsze, gdy w nim bliźniego brak. Dlatego namawiam każdego – stawajcie się „wieśniakami” nawet w centrum miast…

fot.5

 

fot.6

 

fot.7

 

fot.8

 

.Gdy padła propozycja, abym napisał do WszystkoCoNajważniejsze sugerowano, żebym opisał to co jest dla mnie ważne. Po zastanowieniu stwierdziłem, że przecież nie napiszę o tym, że lubię fotografować ptaki, czy krajobrazy, bo są o wiele wspanialsi fotografowie, przy pracach których moje zdjęcia to dziecięca akwarela. Postanowiłem więc napisać o tym, co leży u podstaw, moich rowerowych, czy pieszych wypadów z aparatem, czyli o tym co najważniejsze w całym moim życiu. I tak powstała ta opowieść o „wieśniaku”.

Tekst i zdjęcia: Jacek Staszczuk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 czerwca 2014