Scenariusze przebudowy świata
Propozycje nowego ładu międzynarodowego, które ogłaszają liderzy państwach zachodnich, nie są neutralne wobec naszych potrzeb. Jednak po polskiej stronie na razie nie widać głębszej refleksji nad tym, co proponują. Obudzimy się w sytuacji, kiedy inni narzucą nam swoje warunki – pisze Jan PARYS
.Ostatnio kilku ważnych polityków zachodnich ujawniło publicznie – a przybliżył to polskim czytelnikom miesięcznik „Wszystko co Najważniejsze” – swoje diagnozy i plany w sprawach międzynarodowych. Są to w imieniu Stanów Zjednoczonych doradca ds. bezpieczeństwa Jake Sullivan, w imieniu Republiki Federalnej Niemiec kanclerz Olaf Scholz, w imieniu Republiki Francuskiej prezydent Emmanuel Macron. Zajmę się ich poglądami po kolei, bo warto wiedzieć, co wynika z tego, co myślą w odniesieniu do spraw międzynarodowych ci trzej liderzy państw zachodnich.
Jake Sullivan w artykule Ameryka nie słabnie („Wszystko co Najważniejsze”, nr 54 [LINK]) nie ukrywa, że USA mają program polityki zagranicznej, który dotyczy nie tylko USA, lecz także innych państw. Jak stwierdza, po II wojnie światowej nastąpiło osłabienie państw europejskich. W rezultacie od tego czasu to USA prowadziły świat. Zmiany, jakie zaszły w światowej gospodarce w ostatnich latach, zachwiały silną pozycją USA. Potrzebna jest nowa polityka, która pozwoli USA utrzymać dotychczasową pozycję globalnego lidera. Same mechanizmy rynkowe tego nie zapewnią. Ameryka ma być sercem międzynarodowego systemu finansowego. Temu ma służyć program administracji Bidena, polegający na inwestycjach w przyszłościowe dziedziny przemysłu. Program ten ma wartość kilkuset miliardów dolarów i ma służyć modernizacji przemysłu oraz rozwojowi innowacji technologicznych. Dzięki temu USA poprzez sukcesy technologiczne utrzymają silną pozycję polityczną na świecie. Przykładem jest tu ustawa o inwestycjach w sektorze półprzewodników.
Ameryka ma także zwracać większą uwagę na infrastrukturę krytyczną, na zależność od surowców rzadkich i na dostępność czystej energii. Jak stwierdza Sullivan, amerykańskie wysiłki nie kończą się na granicach USA. Zamiast tradycyjnych umów handlowych USA będą budować partnerstwo gospodarcze z wybranymi krajami. Kwestie gospodarcze będą podporządkowane problemom globalnym, takim jak zmiany klimatu, transformacja energetyczna, cyfrowa rewolucja, standard życia klasy średniej czy zagrożenia dla demokracji na świecie. Aby zmotywować różne kraje do budowy gospodarek komplementarnych z potrzebami USA, amerykańska administracja uruchomi fundusz miliardowych inwestycji w tzw. gospodarki wschodzące. Dyplomacja USA będzie dysponowała miliardami dolarów, by finansować i realizować wspólnie opracowane programy.
Można zasadnie przypuszczać, że słowa Jake’a Sullivana nie są jego prywatnymi poglądami, lecz wyrażają koncepcje, które chce realizować cała administracja prezydenta Bidena. Widać tu wiarę w zbudowanie jednego międzynarodowego systemu gospodarki pod kierunkiem USA. Pewne zdziwienie może budzić fakt, że doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa zajmuje się problematyką klimatu, energetyki i losem klasy średniej, a wcale nie opisuje problemów bezpieczeństwa militarnego. Nic nie wskazuje na to, by nowy amerykański program był konsultowany np. z sojusznikami. Kwestie militarne Jake Sullivan traktuje jako podrzędne wobec budowy nowego systemu dominacji technologicznej. To inwestycje w nowoczesny przemysł mają zapewnić USA bezpieczeństwo militarne. Główny podział na świecie to rywalizacja polityczno-gospodarcza z Chinami, które podważają dotychczasową pozycję USA w świecie.
.Niemieckie pomysły polityczne na najbliższe lata zostały przedstawione przez kanclerza Scholza – w tekście Jaka Europa? („Wszystko co Najważniejsze”, nr 45 [LINK]), w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, w programie koalicji utworzonej przez SPD oraz w przyjętej strategii bezpieczeństwa RFN, w przemówieniu na Sorbonie To my piszemy kolejne rozdziały europejskiej historii (pełna wersja tekstu wystąpienia na portalu „Wszystko co Najważniejsze”). Punktem wyjścia jest stwierdzenie, że na Niemczech spoczywa szczególna odpowiedzialność za pokój, bezpieczeństwo i dobrobyt w Europie. Kanclerz nic nie mówi o tym, by jakieś kraje dały mu mandat do brania takiej odpowiedzialności. Mimo to rząd niemiecki postanowił uszczęśliwić Europę swoim przewodnictwem, nie pytając nikogo o pełnomocnictwo. Rosja została wskazana jako kraj, który stanowi obecnie zagrożenie. Z określenia Rosji jako zagrożenia nie wynikają jednak żadne konkretne wnioski. To nie wyklucza ugody i kooperacji z Rosją, kiedy ta wróci do prowadzenia nieagresywnej polityki. Jako bezpośrednie zagrożenia dla Europy podano terroryzm, ataki cybernetyczne, kryzys klimatyczny i podważanie porządku demokratycznego. Chiny są określone jako rywal polityczny i gospodarczy z zastrzeżeniem, że kooperację z Chinami należy kontynuować.
Niemcy, podobnie jak Chiny i Rosja, pojmują świat jako system wielobiegunowy, w którym Unia Europejska powinna mieć własne silne miejsce, niezależne od USA. Kanclerz wyraźnie nie jest zwolennikiem wzmacniania jedności państw zachodnich. Armia niemiecka ma być największą siłą konwencjonalną w Europie. Niemcy mają utrzymać pozycję głównego hubu dla armii USA na kontynencie europejskim. USA mają pozostać głównym gwarantem bezpieczeństwa dla Europy. Unia Europejska ma ulec przekształceniu z organizmu gospodarczego w geopolityczny. Warunkiem rozszerzenia Unii Europejskiej jest jej centralizacja i zmiana jej procedur decyzyjnych. Celem Niemiec jest przekształcenie jej w europejskie państwo związkowe. Zatem obok diagnozy sytuacji międzynarodowej są zgłoszone konkretne warunki pod adresem innych państw. Tych niemieckich postulatów politycy z Berlina nie negocjowali z żadnym krajem. Zostały one ogłoszone, a inni mają się do nich po prostu dostosować.
Polityków niemieckich nie interesują poglądy innych państw na przyszłość Unii, np. Polski. Całkowicie ignorują także fakt, że już obecnie Traktat o Unii Europejskiej w art. 44 przewiduje powstawanie tzw. koalicji chętnych, by realizować projekty, które nie mają poparcia wszystkich państw członkowskich. Zatem obecny traktat nie przeszkadza politykom z Berlina w realizowaniu ich pomysłów na pełną integrację Unii, o ile znajdą się zwolennicy tego pomysłu. Oni jednak chcą swoją wolę narzucać wszystkim krajom pod przymusem, nawet tym, które tego stanowczo nie chcą. Mamy do czynienia z dążeniem do wprowadzenia zasady podejmowania decyzji w Unii Europejskiej większością głosów. To oznacza, że pewne państwa mają utracić suwerenność na rzecz organów międzynarodowych. Decyzje dotyczące losu poszczególnych społeczeństw, np. polskiego, będą podejmowane przez polityków, którzy nie zostali wybrani przez polskich obywateli. O naszym losie będą decydowali ludzie, którzy nie mają żadnego mandatu nadanego przez polskie społeczeństwo. Oczywiście taka procedura decyzyjna nie ma nic wspólnego z demokratycznym podejmowaniem decyzji.
Demokracja polega bowiem na tym, że o losie kraju decydują politycy, którzy mają do tego mandat od swoich obywateli. Nowy niemiecki projekt reformy Unii Europejskiej jest zaprzeczeniem tej reguły. Ponieważ Niemcy już obecnie mają w jej strukturach silną pozycję, ewolucja Unii w kierunku superpaństwa nie jest niczym innym jak prawną akceptacją dzisiejszej niemieckiej dominacji. Egzekwowanie decyzji władz Unii Europejskiej za pomocą sankcji i kar, czyli pod przymusem, nie ma nic wspólnego z demokracją. Jest to raczej przejaw specyficznej mentalności niektórych polityków, którzy nie mają merytorycznych argumentów dla utrwalania swojej władzy nad innymi krajami. W rzeczywistości po reformie proponowanej przez kanclerza Unia ma być strukturą, która będzie obsługiwała niemieckie interesy. Będzie karać finansowo te państwa, które nie chcą realizować niemieckiego programu, i nagradzać subwencjami te kraje, które są posłuszne. Kraj, który nie będzie się na to godził, będzie szykanowany, karany i prześladowany jak obecnie Polska, której zablokowano dostęp do Krajowego Planu Odbudowy.
Dążeniem Niemiec jest m.in. odebranie państwom Unii kompetencji w sprawach polityki zagranicznej i obrony, by skoncentrować je w Brukseli. W połączeniu z likwidacją zasady konsensusu w Unii Europejskiej oznacza to, że właśnie Niemcy będą decydowały o polityce bezpieczeństwa wszystkich państw Europy. Podczas euforii trwającej w trakcie debat o reformie Unii nikt nie śmie zadać pytania, jak po reformie traktatu będzie wyglądała suwerenność państw członkowskich. Unia Europejska będzie bowiem tworzona przez quasi-państwa, bo będą one pozbawione prawa do własnej polityki zagranicznej i militarnej. Nie ma co ukrywać, że przyszły status państw członkowskich w Unii będzie rodzajem protektoratu, czyli statusem krajów zależnych. Państwa członkowskie będą miały kompetencje mniejsze niż dzisiejszy rząd Bawarii w Niemczech. W Unii zreformowanej na podstawie pomysłów kanclerza Scholza państwa członkowskie będą autonomicznymi jednostkami administracyjnymi zobligowanymi do realizacji decyzji podjętych w Brukseli. Zatem budowa superpaństwa zniszczy suwerenność obecnych narodów i państw. Doprowadzi to do skłócenia i rozbicia Europy na pokolenia. Żadnej samodzielnej pozycji na świecie drogą przymusu Europa nie osiągnie. Będzie słabsza i skłócona z USA. Tak więc nowej potęgi w Europie Niemcy nie zbudują, za to rozbiją Europę i wspólnotę Zachodu. Reforma Unii Europejskiej według pomysłu kanclerza będzie przypominać układ monachijski z września 1938 roku, kiedy to Czechosłowacja została pozbawiona suwerenności.
W rezultacie reformy Unii konsensualne podejmowanie decyzji o polityce bezpieczeństwa, jakie dziś obowiązuje w NATO, zostanie podporządkowane niemieckim decyzjom podjętym w tym zakresie na terenie Unii Europejskiej. Bez zgody polityków w Berlinie już nie będzie możliwe budowanie w NATO koalicji państw chętnych do wspólnych operacji militarnych. Europejscy członkowie Sojuszu będą szantażowani przez Unię, jak obecnie Polska, karami za to, że kooperują z USA. NATO stanie się więc przybudówką dla prorosyjskiej polityki Niemiec i będzie obsługiwać jedynie interesy niemieckie. Sojusz po reformie Unii będzie organizacją uzależnioną od decyzji podjętych w UE. USA stracą na rzecz Niemiec możliwość współdecydowania o polityce Sojuszu.
Zatem temat reformy Unii Europejskiej powinien być przedyskutowany na forum NATO, gdyż grozi nam sytuacja, w której Unia Europejska będzie paraliżować politykę obronną Sojuszu, w tym USA i Polski. Gdyby proponowana reforma procedur decyzyjnych w Unii obowiązywała w 2022 roku, to Polska nie mogłaby bez zgody Niemiec uruchomić amerykańskiej bazy pod Rzeszowem ani udzielać wsparcia Ukrainie. Tylko działając na forum NATO, wspólnie z USA, można zablokować postulowaną przez Paryż i Berlin reformę Unii Europejskiej.
.Politykę Francji przedstawił prezydent Emmanuel Macron (Nie możemy być naiwni wobec Rosji, „Wszystko co Najważniejsze”, nr 54 [LINK]). Wspominając agresywne przemówienie Putina, wygłoszone w Monachium w 2007 roku, Macron stwierdził, że nie spotkało się ono wówczas adekwatną odpowiedzią NATO, które było opieszałe i niewystarczające. Zapomina, że to Francja razem z Niemcami podczas szczytu Sojuszu w Bukareszcie w 2008 roku zablokowała twardą odpowiedź na plany Putina. Wtedy to inicjatywa prezydenta Busha i prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotycząca Ukrainy i Gruzji była blokowana przez przedstawicieli Francji i Niemiec.
Prezydent Macron pisze krytycznie o rosyjskiej agresji na Ukrainę, ale jednocześnie żałuje, że nie podjęliśmy dialogu z Rosją, który nam samym zapewniłby bezpieczeństwo. Można przypomnieć prezydentowi Francji, że stracił ponad 100 godzin na dialog z Putinem i niczego nie osiągnął. A jednocześnie Macron pisze, iż nigdy nie był naiwny wobec Rosji. Wbrew temu, co mówi, Unia Europejska nie była w sprawie wojny na Ukrainie ani zjednoczona, ani szybka, ani jednoznaczna. Unia cały czas woli dyskryminować Polskę, zamiast zajmować się bezpieczeństwem flanki wschodniej. Polska nie otrzymała wsparcia, by chronić granicę z Białorusią. Nie otrzymała wsparcia, by zrekompensować koszty przyjęcia uchodźców wojennych z Ukrainy. Cały czas, kiedy trwa wojna, Komisja Europejska blokuje należne Polsce środki z KPO – jest to zemsta za prowadzenie samodzielnej polityki bezpieczeństwa, niezależnej od woli polityków z Berlina. Megalomania Macrona przejawia się m.in. w tym, że gratuluje władzom USA, iż wspierając Ukrainę w czasie wojny, stanęły u boku Unii Europejskiej. Zarzuca USA, że w 2019 roku zawiesiły stosowanie traktatu o likwidacji pocisków krótkiego i średniego zasięgu. Pomija fakt, że Rosja ten traktat już dawno złamała i nie było sensu, by utrzymywać jego ważność.
Macron obiecuje Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa i jednocześnie ogłasza, że flanka wschodnia jest nadmiernie uzbrojona. Powstaje zatem pytanie, jak kraje Europy Wschodniej mają się obronić przed Rosją, skoro on chce je rozbrajać. Jednym słowem, nie troszczy się o bezpieczeństwo Europy, lecz o samopoczucie Rosji, która prowadzi ekspansję militarną. Macron oczywiście wspiera centralizację decyzji w Unii Europejskiej. Tłumaczy to koniecznością sprawnego działania. Zapomina, że od ponad 70 lat Sojusz Północnoatlantycki działa sprawnie i podejmuje decyzje według zasady konsensusu. Jest to koronny dowód na to, że mając uczciwe intencje, można dochodzić do kompromisu i być skutecznym. Natomiast wprowadzanie do procedur decyzyjnych w Unii Europejskiej tyranii większości tylko rozbije jedność Europy.
.Zestawienie propozycji USA, Niemiec i Francji w kwestiach międzynarodowych stanowi dla Polski wyzwanie. Nie da się udawać, że inni chcą naszego dobra. Inni, jak ujawniają przedstawione pomysły, mają bardzo spójne koncepcje realizowania swoich partykularnych interesów. Po polskiej stronie na razie nie widać głębszej refleksji nad tym, co proponują duże państwa. Unikając analiz cudzych pomysłów na przebudowę naszego otoczenia międzynarodowego, nie rozwiążemy żadnego problemu. Obudzimy się w sytuacji, kiedy inni narzucą nam swoje warunki. Reagowanie na wydarzenia bieżące nie zastąpi strategii, której potrzebuje Polska na najbliższe lata. Propozycje nowego ładu międzynarodowego, które są zgłaszane w państwach zachodnich, nie są bowiem neutralne wobec naszych potrzeb.
Jan Parys
Tekst ukazał się w nr 56 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>>]