Wolność czy bezpieczeństwo?
Zmagania z pandemią wywołują nieustające spory o granice wolności z jednej strony, a bezpieczeństwo wspólnoty z drugiej. Podobnie polityka klimatyczna i pytanie czy narzucanie przez państwo sposobu podróżowania bądź ogrzewania naszych mieszkań nie ogranicza naszej wolności wyboru w tym zakresie – pisze prof. Michał KLEIBER
Wspólnym mianownikiem dla wielu dostrzeganych przez nas dzisiaj problemów jest szeroko rozumiana problematyka bezpieczeństwa – w kontekście militarnym, terrorystycznym, gospodarczym, zdrowotnym czy ochrony prywatności w komunikacji internetowej. Takie rozumienie terminu bezpieczeństwo jest jego zasadniczym rozszerzeniem w porównaniu z sytuacją sprzed kilkunastu lat i wynika ze zmian w sposobie postrzegania przez nas rzeczywistości, dzisiaj tak silnie zglobalizowanej i zdominowanej przez nowe technologie teleinformatyczne. Z drugiej strony w ostatnich latach wielkie znaczenie zaczęliśmy przypisywać gwarancjom wolności obywatelskiej, co widać wyraźnie po dzisiejszych gwałtownych sporach dotyczących pandemicznych obostrzeń czy próbach cenzurowania internetu.
Te dwa tak głęboko zakorzenione przekonania, czyli dbałość o bezpieczeństwo i poczucie wolności, generują od pewnego czasu konflikty prowadzące do głębokich i boleśnie odczuwalnych społecznych podziałów. Trawestując żartobliwe słowa wypowiedziane kiedyś przez byłego gubernatora Nowego Jorku Mario Cuomo, można by w kontekście tych sporów powiedzieć, że „myślimy o wolności zachowań i wypowiedzi w duchu poezji życia, a spełniając różnorodne wymogi bezpieczeństwa, działamy w duchu jego prozy”.
Podejmowanie decyzji w sprawach wymagających praktycznego opowiedzenia się za przebiegiem granicy między wolnością a bezpieczeństwem jest oczywiście trudne i zawsze będzie posądzane przez niezadowolonych z wprowadzanego rozwiązania o subiektywizm i polityczny interes decydentów. Ten konfliktogenny proces dobrze ilustrują nasze obecne zmagania z pandemią, wywołujące nieustające spory o granice wolności z jednej strony, a bezpieczeństwo wspólnoty z drugiej. Podobnie jest z polityką klimatyczną – czy np. narzucanie przez państwo, które kieruje się nakazami tej polityki, sposobu podróżowania bądź ogrzewania naszych mieszkań nie ogranicza naszej wolności wyboru w tym zakresie, uwzględniającego przecież nie tylko nasze upodobania, ale także funkcjonalność i optymalizację ponoszonych kosztów? Inny przykład z naszego codziennego zachowania to ograniczenia prędkości ruchu samochodowego – chcielibyśmy jeździć szybciej, ale jeżdżenie wolniej jest przecież bezpieczniejsze dla innych użytkowników dróg, zarówno kierowców i pasażerów pojazdów, jak i pieszych!
Świadomość istnienia w wielu sprawach takiej dychotomii poglądów i interesów została wywołana z wielką siłą przez gwałtowny rozwój technologii komunikacyjnych, ostatnio dodatkowo wzmocniony przez pandemię. Wiemy już z licznych doświadczeń, że wszelkie próby rozwiązywania trwającego konfliktu związanego z funkcjonowaniem internetu, cenzurowaniem zamieszczanych w nim treści i ochroną danych osobowych mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Sprawa dotyczy bowiem naturalnego żądania swobody naszych wypowiedzi i ich niezakłóconej sieciowej dystrybucji, a jednocześnie bardzo realnych aspektów bezpieczeństwa dotyczącego indywidualnych użytkowników internetu, instytucji państwowych i prywatnych, wręcz całych państw zagrożonych propagandową ingerencją, czyli literalnie wszystkich realiów naszego życia. Nie brakuje tu paradoksalnych sytuacji – dyskutowane i stopniowo wprowadzane przepisy, mające zapewnić ochronę prywatności użytkowników mediów społecznościowych, zwiększają np. możliwość śledzenia naszej sieciowej aktywności przez różnego rodzaju służby. Wynika to m.in. z faktu, że do udowadniania czyjejś przestępczej działalności niezbędne jest przechowywanie przez serwisy internetowe danych o aktywności wielu internautów i udostępnianie ich organom śledczym, co niestety automatycznie naraża zainteresowanych na niepożądaną ingerencję także wielu innych osób.
Ostry spór wywołuje sprawa obostrzeń związanych z pandemią, u nas prowadzony na szczęście jedynie w przestrzeni debat politycznych, w wielu innych krajach jednak już z konsekwencjami w postaci poważnych zamieszek ulicznych. Na innym poziomie, ale też w ramach sporów sugerowanych w tytule tego tekstu jest problem rozwijającej się w ostatnich dekadach liberalnej polityki w zakresie ochrony zdrowia i prywatyzacji wielu usług medycznych, zastępowanych coraz częściej w obliczu pandemii przez interwencjonizm państwa działającego pod przekonującym skądinąd hasłem bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego.
Wymienione wyżej obszary konfliktów to bynajmniej nie jedyne poważne problemy na linii wolność – bezpieczeństwo, wymagające głęboko przemyślanych rozwiązań. Ważne wyzwania wpływają np. na zmiany w polityce gospodarczej wielu państw. Walka z pandemią, wymaganie dbałości o środowisko naturalne i przekonanie o potrzebie wzmacniania działań na rzecz bezpieczeństwa państwa z jednej strony, a narosła w wielu krajach świadomość społecznych nierówności z drugiej wywołują mianowicie od pewnego czasu zmiany (neo)liberalnego paradygmatu gospodarczego na rzecz zwiększonego interwencjonizmu państwowego, z reguły kosztem swobody działania kapitału prywatnego. Ponieważ wprowadzane zmiany często nie są przekonujące dla wielu wątpiących w skuteczność takich polityk, rządy czują się zmuszone do odwoływania się do argumentów dotyczących rosnących zagrożeń w różnych aspektach bezpieczeństwa socjalnego i ochrony prywatności obywateli, co podgrzewa atmosferę społecznej niepewności.
Naznaczona sporem jest też sytuacja polityki naukowo-technologicznej wielu państw. Przekonanie wielu osób o potrzebie liberalnej swobody w działaniach innowacyjnych badaczy korygowane jest ostatnio coraz częściej przez politykę nakierowaną, poprzez finansowanie praktycznie zorientowanych i globalnie niekonkurencyjnych działań, na zaspakajanie bieżących potrzeb właśnie związanych z bezpieczeństwem.
W świetle powyższych rozważań ważne i ciągle otwarte pozostaje pytanie, czy stopniowe odchodzenie od wolności właściwej liberalnemu paradygmatowi działań w polityce gospodarczej, zdrowotnej czy technologicznej oraz szczelne zamykanie granic – wszystko uzasadniane potrzebami bezpieczeństwa – okaże się za jakiś czas postępowaniem przynoszącym realne, długoterminowe korzyści.
Problem relacji bezpieczeństwo – wolność ma oczywiście wymiar daleko wykraczający poza indywidualne interesy każdego z nas czy interesy poszczególnych firm i korporacji, stanowi bowiem często poważny dylemat także w polityce międzynarodowej.
Weźmy zachowanie Niemiec w obliczu konfliktu z Rosją – kraj ten najwyraźniej czuje się bezpieczny w razie eskalacji konfliktu, a interesy gospodarcze kierują go w ramach swoiście pojmowanej decyzyjnej wolności w stronę całkowitej bierności wobec potencjalnego agresora. Sytuacja ta doprowadza nas do podstawowego elementu odpowiedzi na zadane w tytule pytanie, wyrażanego przez słowo szanowane w naszym kraju bardziej niż gdziekolwiek indziej – solidarność! Tak, to właśnie elementarna solidarność z unijnymi sojusznikami powinna wpłynąć na zachowanie Niemiec wobec Rosji i rezygnację przez ten kraj z realizowanej dzisiaj wolności do prowadzenia polityki gospodarczej będącej ewidentnym zagrożeniem dla jego ważnych i wiarygodnych partnerów.
Czy bez odwołania się do solidarności da się też np. pogodzić wolność wyboru zakresu i tempa redukcji emisji gazów cieplarnianych przez głównych globalnych ich emitentów, takich jak USA czy Chiny, z bezpieczeństwem ludzi w najbardziej narażonych na zmiany klimatu państwach afrykańskich? Powiedzmy dobitnie – nasza wolność kończy się tam, gdzie solidarność z przekonaniami i działaniami innych osób, firm czy całych państw nakazuje jej ograniczenie, a o własne bezpieczeństwo dbać musimy w szerokim kontekście potrzeb w tym zakresie solidarnie dostrzeganych u innych.
.Konkluzja tych rozważań jest oczywista, choć niestety mało konstruktywna – wyznaczanie granic między wolnością a bezpieczeństwem wymaga bardzo przemyślanych analiz i uzasadniania podejmowanych decyzji. A ci z nas, którzy wyznaczają te granice bez głębokiej, wybiegającej daleko w przód refleksji, w nawiązaniu do wypowiedzianej przed dwustu pięćdziesięciu laty opinii Benjamina Franklina na ten temat, nie zasługują ani na jedno, ani na drugie. Wolność i bezpieczeństwo to bowiem pojęcia stojące wprawdzie często w sprzeczności, ale żadne z nich nie ma absolutnego charakteru, a uzgadnianie granicy między nimi stało się obecnie ważnym elementem naszego codziennego życia. Nie pytajmy więc nigdy, co jest ważniejsze – wolność czy bezpieczeństwo. Właściwe pytania to: „Jaką część mojej wolności mogę poświęcić, aby zwiększyć bezpieczeństwo innych ludzi?” oraz „Jaką część mojego bezpieczeństwa mogę poświęcić, aby zwiększyć poczucie wolności u innych ludzi?”. Takie pytania oznaczają z kolei nieustanną konfrontację z dotykającym fundamentu ludzkiej moralności pytaniem: „Co mogę zrobić, aby pomóc innym?”.
Michał Kleiber