
Czy możemy jeszcze ufać Europie?
.Europa przeżywa poważny kryzys zaufania. Miejsca urlopu wybieramy kierując się poczuciem bezpieczeństwa w danym regionie. Testem na zaufanie wobec Europy było także brytyjskie referendum ws. Brexitu.
.Wszystko zaczęło się od poważnego kryzysu finansowego, o którym w obliczu najnowszych zagrożeń terrorystycznych wydajemy się już nie pamiętać. Jednak jego skutki są odczuwalne do dziś. Przy podtapiającym gospodarki krajów Unii kryzysie finansowym państwa deklarujące dotychczas wspólnotę postanowiły w pierwszej kolejności zagłębić się w rozwiązywanie swoich własnych problemów, a dopiero później prosić o pomoc innych. Część udzielanych w tej sytuacji pożyczek można nazwać efektem szantażu. Stawką w tej grze było zapewnienie względnego bezpieczeństwa, które zostało zagrożone przez kolejny kryzys — migracyjny.
Państwa, które podczas kryzysu finansowego ucierpiały najmniej postanowiły zainwestować w działania zapobiegawcze i otworzyły szerzej ramiona na obcokrajowców jako tanią siłę roboczą. Natomiast w obliczu kryzysu migracyjnego podjęły próbę narzucenia swoich rozwiązań innym. Co rozsądniejsze rządy postanowiły w tej sytuacji za wszelką cenę wypracować indywidualne rozwiązania. I jak się okazało, najsilniej walczącym państwem nie okazały się być Węgry, które postawiły na granicy żerdzie, zapory, ostrokoły, płoty, ale Wielka Brytania, której obywatele postanowili o formalnym wyjściu z Unii. Decyzja Brytyjczyków była odpowiedzią na wątpliwości, które dojrzewały w nich ilekroć Bruksela przedstawiała im kolejne propozycje wyjścia z „zagrażającego Europie impasu”.
Europa nie jest już tym samym kontynentem, który po dwóch wojnach był ostoją spokoju. Dziś wyjeżdżając z danego kraju mamy coraz częściej świadomość, że gdy wrócimy tam po raz kolejny, odwiedzane przez nas miejsca już nie będą takie same.
.Stolica unijnej biurokracji Bruksela z dnia na dzień stała się pustym, szarym miastem. Ilekroć musiałam odwiedzić to miasto w ostatnich miesiącach, nie czułam radości z pobytu z nim. Podobnie było w Strasburgu, Paryżu, Düsseldorfie. Sterroryzowani ludzie z wielkim mozołem decydowali się wyjść ze swoich bezpiecznych domów do pracy i codziennych obowiązków.
“Paryż to miasto miłości, mody, gastronomii i sztuki” – czytam na pierwszej stronie przewodnika. Jednak dzień po zamachu w odległej o kilkaset kilometrów Nicei na ulicach francuskiej stolicy dominującym wrażeniem była przeszywająca cisza. Paryskiej atmosfery nie tworzyła tym bardziej Wieża Eiffla podświetlona w barwach Francji na znak żałoby (ale też jedności narodowej). Okolice kawiarni i restauracyjek zwykle przepełnione ludźmi teraz świeciły pustkami. Tętniące szumem rozmów metro było przejmująco milczące, a twarze smutne i bezsilne. Później – Niemcy, które w krótkim czasie przeżyły trzy tragedie. Niemieckie społeczeństwo nadal jest w szoku. Tym bardziej, że wciąż nie rozumie, co właściwie się stało. Dlaczego ci, których witali tak serdecznie nagle odwrócili się od nich.
Zaufanie – to słowo kluczowe w rozmowach o Europie. Zaufanie – które oparte zostało na wierze, a nie na wiedzy.
Ilu bowiem spośród Europejczyków miało podstawową wiedzę na temat religii i wynikającej z niej mentalności swoich sąsiadów? Co wiedzieli o sytuacji w kraju, z którego oni wyjechali? Niestety niewiele. A mimo to zaufali swoim sympatycznym, nieco egzotycznym sąsiadom, a teraz codziennie żyją w strachu, czy aby któryś z nich nie został zindoktrynowany przez islamską sektę.
.Europejczycy sami się sterroryzowali. O samym terroryzmie i jego podłożu też należy mieć bowiem podstawową wiedzę, aby nie popadać w skrajność. O tym kiedy tak naprawdę pojawił się terroryzm w Europie pisał na łamach WszystkoCoNajważniejsze francuski socjolog prof. Michel Wieviorka [LINK]. Polskim czytelnikom mjr Tomasz Kowal zaproponował także krótki przewodnik po świecie islamskiego dżihadu [LINK]. Takiej wiedzy wciąż brakuje nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w krajach ostrego starcia kultur. Widzimy, jak wiele zależy od edukacji i wiedzy. I to zarówno jeśli chodzi o decyzje polityczne, jak i przygotowanie na nie społeczeństw Europy.
Wybierając kierunek naszych wakacji w pierwszej kolejności skreślamy państwa, o których głośno było w ostatnim czasie w głównych wydaniach programów informacyjnych. W dniu wyjazdu marzymy, by właśnie w trakcie naszego pobytu nic groźnego się tam nie wydarzyło. Czy w tej chwili możemy zrobić coś więcej?
Sabina Treffler