Tom ROSE. Kim jest Ambasador USA w Polsce?

Senat USA zatwierdził nominację nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. Thomas Rose obejmie to stanowisko. Senatorowie głosowali nad pakietem nominacji na różne stanowiska, który obejmował ponad sto nazwisk. Za pakietem zagłosowało 51 senatorów, przeciwko – 47.
Nowy ambasador Thomas Rose był wydawcą i szefem dziennika „Jerusalem Post”
.Thomas Rose został mianowany przez prezydenta Donalda Trumpa nowym ambasadorem USA w Polsce w lutym. We wrześniu otrzymał poparcie senackiej komisji spraw zagranicznych, choć za jego kandydaturą nie zagłosował żaden polityk Demokratów. Było to drugie głosowanie w komisji nad nominatem Donalda Trumpa; pierwsze, pod koniec lipca, dało ten sam rezultat, lecz ze względu na niedopatrzenia formalne głosowanie musiało zostać powtórzone.
Tom Rose jest prawicowym publicystą i komentatorem radiowym oraz byłym doradcą wiceprezydenta Mike’a Pence’a, znanym z silnie proizraelskich poglądów. Przed nominacją prowadził program radiowy Bauer&Rose Show.
W latach 1997-2005 był wydawcą i szefem dziennika „Jerusalem Post”, a wcześniej działał we władzach stanu Indiana, skąd pochodzi. W latach 80. był też dziennikarzem japońskiej stacji telewizyjnej i napisał książkę „Big Miracle” (Wielki cud) o operacji uwolnienia wielorybów spod arktycznego lodu. Książka doczekała się w 2012 r. hollywoodzkiej ekranizacji.
Podczas lipcowego wysłuchania przed senacką komisją Rose wielokrotnie chwalił Polskę jako wzorowego sojusznika. Zapowiadał, że będzie się starał o poprawę relacji międzi Polska a Izraelem, a także przekonywał, że Polska jest niesłusznie obwiniana w Izraelu o współudział w Holokauście. Mówił również, że ma doskonałe relacje zarówno z rządem, jak też z będącym w opozycji PiS-em i zobowiązał się, że nie będzie faworyzował żadnej ze stron w rywalizacji politycznej.
Głosowanie w Senacie przebiegło zgodnie z podziałami partyjnymi – za głosowali Republikanie. Pakiet zawierał ponad sto nominacji na różne stanowiska, w tym na ambasadorów. Dzięki wprowadzonym przez Republikanów zmianom regulaminu możliwe jest głosowanie nad całymi grupami prezydenckich nominatów. Senat głosował w ten sposób po raz drugi.
Sojusz białych orłów
.Nie próbujmy tworzyć NATO-bis bez Ameryki. Kluczem do bezpieczeństwa Polski i Europy są dobre relacje transatlantyckie – pisze Karol NAWROCKI.
Mimo śniegu i mrozu Pete Hegseth nie zrezygnował z porannego biegu nad Wisłą. Później przyszedł czas na rozmowy z polskimi politykami i konferencję prasową. Amerykański sekretarz obrony nazwał Polskę „modelowym sojusznikiem”, gotowym inwestować nie tylko we własną, lecz również we wspólną obronę. W ciepłych słowach Hegseth mówił też o Wojsku Polskim. „Nie ma lepszego przyjaciela i trudniejszego wroga niż polski żołnierz” – przekonywał w czasie lutowej wizyty w naszym kraju. Tę wysoką ocenę umocniły z pewnością doświadczenia ostatnich lat – wspólnej służby Amerykanów i Polaków w Iraku czy Afganistanie oraz gościnności, z jaką spotyka się ok. 10 tysięcy stacjonujących dziś u nas żołnierzy US Army. Polsko-amerykańskie braterstwo broni ma jednak znacznie dłuższą historię.
„Przybyłem tu, gdzie broni się wolności, aby jej służyć i dla niej żyć lub umrzeć” – pisał do Jerzego Waszyngtona Kazimierz Pułaski. Był rok 1777, trzeci rok wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Pułaski, w rodzinnej Polsce zasłużony w walkach z Rosjanami, za oceanem do dziś jest znany jako „ojciec amerykańskiej kawalerii”. W bitwie pod Brandywine uratował życie Waszyngtonowi. Dwa lata później został śmiertelnie ranny pod Savannah. Jest jednym z nielicznych cudzoziemców wyróżnionych honorowym obywatelstwem USA.
W tamtej wojnie odznaczył się jeszcze jeden Polak – Tadeusz Kościuszko. Jego prace fortyfikacyjne walnie przyczyniły się do amerykańskiego zwycięstwa nad Brytyjczykami w bitwie pod Saratogą. „Jest najczystszym synem wolności, jakiego poznałem” – pisał o nim późniejszy prezydent USA Thomas Jefferson. W imię tych samych ideałów Kościuszko walczył też na ojczystej ziemi przeciwko Rosji i Prusom. Tym razem, mimo początkowych sukcesów, musiał ulec przewadze wrogów. Polska na długie dziesięciolecia zniknęła wtedy z mapy Europy, podzielona między ościenne mocarstwa.
Nadzieję na wolność przyniósł nam wybuch I wojny światowej. O sprawę polską skutecznie zabiegał wówczas w USA Ignacy Jan Paderewski. Ten sławny pianista, występujący między innymi w nowojorskiej Carnegie Hall, dotarł do samego prezydenta Thomasa Woodrowa Wilsona. W styczniu 1917 roku Wilson oświadczył w Senacie, że powinna powstać „zjednoczona, niepodległa i sama stanowiąca swe prawa Polska”. Postulat ten powtórzył i skonkretyzował rok później w słynnych Czternastu Punktach, czyli prezydenckiej wizji nowego, sprawiedliwszego świata.
Plan Wilsona znalazł wkrótce odbicie w zapisach traktatu wersalskiego, kończącego Wielką Wojnę. Jednak Polska świeżo odzyskaną niepodległość musiała jeszcze obronić. Największe zagrożenie nadchodziło ze wschodu. Stanowiła je bolszewicka Rosja, pragnąca „przez trupa białej Polski” ponieść światu swą krwawą rewolucję. Gdy latem 1920 roku Armia Czerwona podeszła pod Warszawę i Lwów, los młodego państwa zawisł na włosku. W tych dramatycznych chwilach bezcenne było każde wsparcie – także to zza oceanu. W latach 1917–1919 ponad 20 tysięcy amerykańskich ochotników polskiego pochodzenia zasiliło Armię Polską we Francji, znaną też jako Błękitna Armia lub Armia Hallera. Po I wojnie światowej hallerczycy zostali przerzuceni do Polski i w walkach z bolszewikami odegrali ważną rolę. Piękną kartę w tych zmaganiach zapisała też 7. eskadra myśliwska im. Tadeusza Kościuszki, złożona częściowo z amerykańskich ochotników. Najsłynniejszy z nich jest niewątpliwie Merian C. Cooper, późniejszy współtwórca hollywoodzkiego King Konga i laureat honorowego Oscara. „Dobrze było walczyć za Polskę!” – wyznał pod koniec życia.
Niepodległa Rzeczpospolita była solą w oku dla dwóch potężnych sąsiadów – Niemiec i Związku Sowieckiego. Latem 1939 roku Adolf Hitler i Józef Stalin zawarli diabelski pakt, który zapoczątkował II wojnę światową. Polska, zaatakowana najpierw przez nazistowską Rzeszę, a wkrótce także ZSRS, nie miała szans na stawienie skutecznego oporu. Dramat tamtych dni znakomicie udokumentował amerykański reżyser i fotograf Julien Bryan – prawdopodobnie jedyny zagraniczny dziennikarz pracujący we wrześniu 1939 roku w bombardowanej Warszawie. Był pod wrażeniem bohaterskiej postawy mieszkańców miasta. „Gdyby Spartanie odżyli, to przed wami, Polacy, pochyliliby czoła” – stwierdził później.
Japoński atak na Pearl Harbor w grudniu 1941 roku wciągnął do wojny Stany Zjednoczone. I Polacy, i Amerykanie walczyli w niej po tej samej, słusznej stronie – w obronie wolności i człowieczeństwa przed osią zła, która próbowała zawładnąć światem. Około miliona Amerykanów zmobilizowanych wówczas do służby miało polskie korzenie. Byli wśród nich choćby Edward Wozenski, który wyróżnił się w walkach na Sycylii i w Normandii, oraz as myśliwski Francis „Gabby” Gabreski. Na wielu frontach Amerykanie i Polacy walczyli zresztą wspólnie. Generał George S. Patton zanotował nawet, że oddziały polskie „prezentują się najlepiej ze wszystkich”, jakie widział, „łącznie z brytyjskimi i amerykańskimi”.
Klęska Rzeszy nie przyniosła jednak Polsce upragnionej wolności. Po II wojnie światowej Europa Środkowo-Wschodnia znalazła się w strefie wpływów Związku Sowieckiego. W tej sytuacji wielu polskich weteranów osiedliło się na Zachodzie. W gronie tych, którzy zamieszkali w USA, znaleźli się generał Antoni Chruściel „Monter” i podpułkownik Antoni Krzyczkowski. Obu rząd w Warszawie haniebnie pozbawił polskiego obywatelstwa.
Dla Polaków żyjących pod butem komunizmu głosem wolnego świata były przez lata Radio Wolna Europa i Głos Ameryki – amerykańskie rozgłośnie nadające między innymi w języku polskim. Rodzima propaganda na wszelkie sposoby próbowała je zohydzić – nadaremnie. Bezskuteczne były też komunistyczne plakaty przedstawiające prezydenta USA Ronalda Reagana z kowbojskim pistoletem, prowadzącego jakoby „krucjatę przeciwko Polsce”. Nasi rodacy instynktownie wiedzieli, jak jest naprawdę: Ameryka to wolność, demokracja i ogrom możliwości, Związek Sowiecki – uciemiężenie i zastój.
Gdy w grudniu 1981 roku komunistyczna junta wprowadziła w Polsce stan wojenny, by powstrzymać przemiany wolnościowe, Reagan bez ogródek mówił o wojnie wypowiedzianej przez komunistyczny rząd własnemu narodowi. W świątecznym przemówieniu, które w dużej mierze poświęcił właśnie Polsce, starał się dodać otuchy cierpiącemu społeczeństwu. Wspomniał o duchu solidarności, „którego żadna siła fizyczna nie jest w stanie złamać”.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/karol-nawrocki-sojusz-bialych-orlow
PAP/MB