Carl BILDT: Koncert (egoistycznych) mocarstw

Koncert (egoistycznych) mocarstw

Photo of Carl BILDT

Carl BILDT

Premier Szwecji w latach 1991–1994, były przewodniczący Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, od 2006 do 2014 minister spraw zagranicznych.

zobacz inne teksty Autora

Afganistan dzisiaj to scena smutnego widowiska, na której każdy kraj stara się chronić własne interesy, ale mało kto odczuwa jakąkolwiek troskę o to bliskowschodnie państwo i jego ludność – pisze Carl BILDT

.7 sierpnia 2021 r. Ambasada Stanów Zjednoczonych w Kabulu wezwała wszystkich obywateli USA do jak najszybszego opuszczenia kraju. Wiele można powiedzieć o amerykańskiej polityce wobec Afganistanu, ale muszę wyznać, że tym komunikatem byłem zbulwersowany. Jego treść jest co najmniej nie na miejscu szczególnie teraz, kiedy afgańskie siły bezpieczeństwa walczą z ofensywą talibów, próbujących przejąć ważne punkty strategiczne kraju. Pomimo ciężkich walk skupionych wokół większych miast, takich jak Kandahar i Herat, wydaje się, że afgańskie siły specjalne wspierane przez powszechną mobilizację ochotników przynajmniej na razie zdołały stawić opór.

Decydujące dla powodzenia walk jest morale sił bezpieczeństwa. W tym kontekście trudno wyobrazić sobie coś, co bardziej może je osłabić niż komunikat ze strony Stanów Zjednoczonych nawołujący do jak najszybszego opuszczenia kraju. Przesłania z amerykańskiej ambasady nie można zinterpretować inaczej niż jako wyraz braku wiary ze strony USA co do zdolności zwycięstwa afgańskich sił bezpieczeństwa. Nie ma żadnych wątpliwości, że taka wiadomość ma poważny efekt demoralizujący.

Podczas pełnienia funkcji ministra spraw zagranicznych Szwecji odwiedziłem Afganistan kilkanaście razy, dlatego nie należę do tych, którzy uważają, że talibowie mają otwartą drogę do Kabulu i przejęcia władzy w państwie. To nie jest już to samo państwo z tą samą ludnością co w 2001 r. Nie mam wątpliwości, że nadal obecne są w nim poważne siły, zwłaszcza w większych miastach, które będą zaciekle walczyć, aby zapobiec przejęciu władzy przez talibów. Jednak komunikacja tego rodzaju ze strony ambasady USA w Kabulu jest w tej sytuacji najmniej potrzebna. Fakt, że Stany Zjednoczone w tym samym czasie przeprowadzają naloty z bombowców B52, nie jest niestety w tym kontekście niczym, co pozwoliłoby umniejszać negatywny skutek takich wiadomości. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę informację, że amerykańskie wsparcie z powietrza dla wojsk afgańskich również ma zakończyć się pod koniec sierpnia.

Warto pamiętać, że Stany Zjednoczone negocjowały z talibami nie w sprawie zawieszenia broni czy wypracowania rozwiązania politycznego w zamian za wycofanie się wojsk amerykańskich, ale przede wszystkim w celu powstrzymania sił terrorystycznych Al-Kaidy i ISIS w Afganistanie. Jednak wiarygodność zaangażowania talibów w powstrzymywanie terrorystów jest mocno wątpliwa. Szczegółowy raport ONZ na temat różnych organizacji terrorystycznych sprzed kilku tygodni wymienił zarówno AQ, jak i ISIS jako organizacje obecne w wielu regionach kraju. Coraz bardziej powszechne jest przekonanie różnych komentatorów, którzy twierdzą, że zobowiązania podjęte przez politycznych przedstawicieli talibów w Doha w ramach porozumienia pokojowego z amerykanami nie odzwierciedlają przekonań co poniektórych bardziej wojowniczych dowódców talibów w kraju. Według wszelkiego prawdopodobieństwa pomoc zagranicznych tzw. „wolontariuszy” jest dla nich bardzo cenna. Sytuacji nie poprawia fakt, że Stany Zjednoczone nie są w Afganistanie jedynym zaangażowanym państwem, którego głównym interesem jest ochrona własnego kraju.

Kiedy kilka tygodni temu przedstawiciele talibów byli obecni w Pekinie, gdzie naciskano na nich, aby uzyskać zapewnienia o ich polityce „zero tolerancji” wobec ujgurskiej organizacji terrorystycznej ETIM (Islamski Ruch Wschodniego Turkiestanu) zarówno w polityce rekrutacji do jej szeregów, jak i zwalczania jej siatki i oddziałów w Afganistanie. I takie zapewnienie otrzymali, choć jego wartość również można kwestionować.

W połowie lipca doszło do połączonego ataku ETIM i pakistańskiej organizacji terrorystycznej TPP na Chińczyków pracujących przy inwestycji hydroenergetycznej w Pakistanie. Zginęło siedmiu Chińczyków, a prace budowlane zostały zawieszone. Widać zatem wyraźnie, że ETIM nadal istnieje i działa aktywnie w tym regionie.

Rosja tymczasem poświęca dużo energii na wzmocnienie ochrony państw Azji Środkowej, w szczególności Tadżykistanu, poprzez wspólne ćwiczenia wojskowe. Iran ma oczywiście podobne interesy, uwzględniając sytuację muzułmańskiej szyickiej mniejszości Hazara w Afganistanie. To smutne widowisko, w którym każdy kraj stara się chronić własne interesy, ale mało kto odczuwa jakąkolwiek troskę o Afganistan i jego ludność.

.Poznałem prezydenta Aszrafa Ghaniego dość dobrze dzięki wielu spotkaniom i rozmowom, zanim jeszcze objął swój urząd. Od początku jego sytuacja była bardzo trudna, ale teraz zaczyna zbliżać się do granicy niemożliwości. Mam nadzieję, że są kraje, które w tej sytuacji są gotowe udzielić mu przynajmniej wsparcia politycznego i moralnego oprócz wsparcia gospodarczego i humanitarnego, którego ten kraj rozpaczliwie potrzebuje. Nie wiem, jakie jest w tym kontekście miejsce UE. Dla Szwecji Afganistan jest krajem będącym największym odbiorcą pomocy.

Carl Bildt

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 sierpnia 2021
Azad Lashkari / Reuters / Forum