Prof. Michał KLEIBER: Jak jednocześnie zachować bezpieczeństwo obywateli i stabilny rozwój?

Jak jednocześnie zachować bezpieczeństwo obywateli i stabilny rozwój?

Photo of Prof. Michał KLEIBER

Prof. Michał KLEIBER

Redaktor naczelny "Wszystko Co Najważniejsze". Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk. Prezes PAN 2007-2015, minister nauki i informatyzacji 2001-2005, w latach 2006–2010 doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przewodniczący Polskiego Komitetu ds. UNESCO. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Przy mądrze prowadzonej polityce i ponoszonych obecnie i w przyszłości wydatkach na grożące nam wydarzenia możliwa będzie ochrona stabilnego rozwoju. Od krajowych i międzynarodowych decydentów powinniśmy domagać się głęboko przemyślanej polityki przewidującej zagrożenia i prowadzącej do podejmowania stosownych działań – pisze prof. Michał KLEIBER

.Pojawia się coraz więcej politycznych i medialnych opinii, że znacznie zwiększone wydatki w państwach europejskich na obronność, walkę ze zmianami klimatu i ochronę środowiska naturalnego, zapobieganie pandemiom czy inne grożące nam problemy mogą drastycznie ograniczać wzrost gospodarczy mierzony za pomocą PKB i w konsekwencji powodować niekorzystny dla obywateli wzrost kosztów życia. Opinie te wygłaszane są nie tylko przez osoby generalnie odnoszące się krytycznie do konieczności ponoszenia tych wydatków, ale także przez osoby demonstrujące wiarę w potrzebę ich ponoszenia.

Zauważmy na wstępie, że tak formułowany dylemat wydatki vs PKB nie jest prawidłowo skonstruowany. Po pierwsze, PKB traktowany jest w nim jako najważniejszy bądź wręcz jedyny wskaźnik społecznego rozwoju, a nie reprezentuje on przecież całości rzeczywistego dobrostanu obywateli. Po drugie, społeczne konsekwencje wysokich wydatków chroniących nas przed zagrożeniami są trudne do przewidzenia, są one bowiem bardzo silnie zależne zarówno od przebiegu czekających nas wydarzeń, jak i od sposobu finansowania tych obszarów.

W tej pierwszej sprawie powiedzmy dobitnie, że jakość naszego życia i nasze samopoczucie są wprawdzie skorelowane z naszymi dochodami, ale z pewnością nie do końca od nich zależą. Wśród wielu innych czynników także dla nas ważnych są przecież takie, jak np. ilość wolnego czasu, czystość otaczającego nas powietrza i skuteczność troski o naturalne środowisko, jakość i zasięg świadczonych usług w ochronie zdrowia, standardy i dostępność edukacji przekazującej nam wiedzę oraz budującej kreatywność i obywatelską odpowiedzialność, osobiste bezpieczeństwo, szacunek dla kulturowych tradycji, możliwości społecznej aktywności czy brak deprymujących objawów skrajnej biedy u współobywateli. A to oznacza, że oceniając rezultaty wydatków ponoszonych na takie zagrożenia jak bezpieczeństwo lub walka ze zmianami klimatu, musimy odwoływać się do znacznie szerzej rozumianych konsekwencji, niektórych z pewnością także korzystnych.

Druga sprawa, dotycząca wydatków na walkę z zagrożeniami, jest również daleka od jasności. Decydujący będzie tu bowiem daleki od pewności rozwój sytuacji oraz polityka prowadzona przez kluczowe organizacje ponadnarodowe, czyli UE, NATO i ONZ, a także sposoby realizacji przekazanych przez nie wskazań przez poszczególne państwa.

.Zacznijmy od sprawy wydatków na obronność. Troska o bezpieczeństwo wywołana jest oczywiście sytuacją w Ukrainie oraz napięciami narastającymi na całym świecie, nie sposób więc z pewnością kwestionować ponoszonych obecnie i planowanych w przyszłości wydatków na zapewnienie nam spokojnej przyszłości. Niezależnie od tego dyskutować zawsze powinniśmy na temat struktury tych wydatków, a w szczególności doboru partnerów do współpracy oraz zakresu niezbędnych zakupów. Pamiętać przy tym należy, że silna gospodarka zapewnia rządowi większą zdolność do finansowania wszelkich inicjatyw związanych z bezpieczeństwem i tym samym decyzje co do wydatków w tym zakresie powinny zawsze wykazywać dbałość o rozwój. To oznacza m.in. potrzebę wspierania krajowego przemysłu zbrojeniowego, a ze względu na dzisiejsze zagrożenia hybrydowe – konieczność inwestycyjnego i regulacyjnego wzmacniania sektora nowych technologii oraz wspierających je badań naukowych.

Silna gospodarka wpływa korzystnie także na wiele innych elementów ważnych dla bezpieczeństwa, takich jak atrakcyjność dla inwestycji zagranicznych, optymizm firm i obywateli sprzyjający działaniom innowacyjnym czy społeczne poparcie dla wydatków zbrojeniowych. W tej ostatniej sprawie istotne jest, aby wydatki te nie wpływały negatywnie na kluczowe dla takiego poparcia programy społeczne i infrastrukturę. Ważna w tym kontekście jest także tak problematyczna u nas stabilność polityczna zapewniająca kontynuację prowadzonej polityki. Wspomniane sprawy, czyli konsekwentna troska o stabilny rozwój gospodarczy, są w tej sytuacji z pewnością podstawowym elementem dbałości o bezpieczeństwo narodowe.

Powiedzmy więc dobitnie – PKB i bezpieczeństwo są powiązane, ponieważ wysoki PKB przyczynia się do zwiększenia bezpieczeństwa narodowego, zapewniając zasoby dla obrony, a solidne bezpieczeństwo chroni i stymuluje działalność gospodarczą oraz tak ważną dzisiaj odporność na zagrożenia hybrydowe. Powyższa, w istocie pozytywna konkluzja nie dotyczy oczywiście dramatycznej sytuacji, do której doszłoby w przypadku konieczności podjęcia realnych działań wojennych – mówienie o rozwoju gospodarczym byłoby wtedy, rzecz jasna, nie na miejscu.

.Ważnym wyzwaniem są także wydatki na walkę z anomaliami pogodowymi i ochronę środowiska naturalnego. Właściwe szacowanie ich konsekwencji wymaga z jednej strony zrozumienia i prawidłowej oceny strat wynikających z zachodzących zmian w naszym otoczeniu, a z drugiej strony racjonalności ponoszonych budżetowych wydatków. Dla pozyskiwania społecznego poparcia wydatków w tym zakresie bardzo istotne jest upowszechnianie naukowej wiedzy o wpływie człowieka na zachodzące zmiany klimatyczne.

Sprawa ta budzi kontrowersje, ponieważ znaczna część społeczeństwa nie jest o tym ciągle przekonana, a często w ogóle nie dostrzega rozmiaru konsekwencji wywołanych zmianami klimatu. Wątpliwościom sprzyjają takie fakty jak to, że przecież nie każdy rok jest cieplejszy niż poprzedni i nie każdego roku ustanawiane są globalne rekordy temperatury. Trend jest jednak wyraźny – temperatura na powierzchni globu jest coraz wyższa, rośnie poziom mórz, topnieją lodowce, oceany magazynują coraz większe, biologicznie szkodliwe ilości ciepła, a na świecie pojawiają się coraz liczniejsze katastrofy. Przykładowo, w bieżącym roku olbrzymie powodzie zalały np. Brazylię, Nepal i Hiszpanię, a fale niespotykanych upałów dotknęły Azję, USA i Meksyk.

Przyznajmy w tym kontekście, że zagrożenia dla naszego kraju są znacznie mniejsze, niż ma to miejsce w wielu innych krajach. Nasze działania na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych mają jednak uzasadnienie wynikające z jednej strony z solidarności wobec zagrożonych państw, w których problemy klimatyczne wywołują m.in. dotyczące także nas dodatkowe procesy migracyjne, a z drugiej strony z obaw o stopniowe pogarszanie się sytuacji także u nas. Stanowi to wielkie wyzwanie dla badaczy klimatu i popularyzatorów dostępnej wiedzy. Istotnym elementem ich działań powinno być publiczne udostępnianie szacunków aktualnych i grożących nam w przyszłości strat ponoszonych w wyniku zmian pogodowych. A straty te są naprawdę znaczące. Grożą nam m.in.:

  • zmniejszona wydajność pracy, gdyż badania jednoznacznie wykazują znaczne jej spadki w godzinach pracy w cieplejsze dni, coraz częstsze z powodu rosnącego ocieplenia,

  • zwiększone koszty, ponieważ zmiany klimatu prowadzą do coraz częstszych i kosztownych katastrof pogodowych i klimatycznych, zakłócających działalność gospodarczą i uszkadzających infrastrukturę, w tym także ważną dla funkcjonowania państw infrastrukturę krytyczną,

  • niestabilność ekonomiczna wynikająca z zagrożeń dla systemów żywnościowych, bezpieczeństwa wody i zasobów naturalnych,

  • zwiększone ryzyko chorób zakaźnych powodowane niekontrolowaną mobilnością ludzi bądź brakiem bezpieczeństwa spożywanej żywności i wody,

  • zdrowotne konsekwencje upałów, szczególnie groźne w starzejących się społeczeństwach.

.W istniejącej sytuacji zasadne wydaje się stwierdzenie, że działania zmniejszające wzrost temperatury i jej wpływ na życie ludzi powinny być podejmowane niezależnie od istniejących ciągle wątpliwości dotyczących zakresu rzeczywistego wpływu człowieka na zmiany. Z jednym wszakże ważnym zastrzeżeniem – wydatki muszą być głęboko przemyślane i powiązane z obserwacją zachodzących wydarzeń, a efekty ich ponoszenia muszą być precyzyjnie monitorowanie. Wśród preferowanych działań wpływających pozytywnie na nasze otoczenie, ale także korzystnych dla innych dziedzin życia powinny być m.in. promocja gospodarki o obiegu zamkniętym, zapobieganie powstawaniu odpadów i odchodzenie od plastiku, dbałość o sprawiedliwą transformację energetyki, ograniczenie marnotrawstwa żywności, eliminacja zasobów nieodnawialnych, troska o jakość otaczającego nas powietrza.

W tej ostatniej sprawie przypomnijmy, że według wiarygodnych informacji w Polsce złe powietrze powoduje ponad 40 tys. zgonów rocznie, co stanowi chyba naprawdę istotny argument w promocji zmian w energetyce i transporcie. Zauważmy, że istotną częścią walki o odzyskanie kontroli nad klimatem zawsze była technologia. Modelowanie ekonomiczne rutynowo nie docenia jednak zazwyczaj z jednej strony tempa, w jakim panele słoneczne, baterie i turbiny wiatrowe mogą stawać się tańsze, a z drugiej strony jak atrakcyjne mogą się okazać zupełnie nowe technologie, dotyczące np. fuzji jądrowej, biometanu czy zielonego wodoru. Jest to jedna z przyczyn tego, że szacunki kosztów dekarbonizacji systemu energetycznego są rutynowo zbyt wysokie.

Różnica między roczną inwestycją potrzebną do zaspokojenia nowego zapotrzebowania na energię przy czystej technologii i bez niej nie jest obecnie wielka i dla państw w Europie wynosiła w ostatnich latach mniej niż 1 proc. PKB. Należy jednak zauważyć, że dotychczas nowe technologie z zasady nie zastępowały starych, a najczęściej zapewniały po prostu nowe sposoby korzystania ze swych dotychczasowych odpowiedników. Obecnie sytuacja wygląda inaczej, planowane jest bowiem wprowadzanie zupełnie nowych rozwiązań, a zamierzone zmiany zakładają zwykle przesadnie szybkie i przez to drogie cięcia emisji. Zakładają także, zapewne niesłusznie, że populacja świata, a zwłaszcza krajów rozwijających się będzie zawsze rosła, pobudzając zużycie energii, a z drugiej strony nie doceniają, że koszty wykorzystywania z kluczowych technologii, takich jak energia słoneczna, będą maleć. Grożące nam koszty zmian są konsekwentnie zawyżane przez zarówno sceptyków klimatycznych, jak i proklimatycznych aktywistów. Sceptycy używają danych o zawyżonych kosztach, aby zniechęcić rządy do jakichkolwiek wydatków, aktywiści zaś starają się w ten sposób promować konieczność przeznaczania większych środków na działania proklimatyczne.

Mówiąc o kluczowym elemencie polityki klimatycznej, czyli o energetyce, nie sposób nie wspomnieć o nieodległych już konsekwencjach związanych z rozwojem sztucznej inteligencji. Mówimy o jej potencjalnych wielkich zaletach, a także o niemałych z jej strony zagrożeniach, nie mając w sumie jasnej wizji zmian, które wprowadzi ona do naszego życia. Wśród nich jedna zmiana wydaje się pewna – rozwój AI wywoływać będzie olbrzymie zapotrzebowanie na energię, niezbędne do funkcjonowania milionów serwerów i wielkich centrów danych. Wielkie firmy tworzące aplikacje AI chyba celowo przemilczają zapotrzebowanie na energię, jakie towarzyszyć będzie ich coraz szerszemu wykorzystywaniu.

W podsumowaniu tej części artykułu powiedzmy, że zmiany klimatu nie powinny być uważane ani za koniec świata, ani za kosztowną mistyfikację. Jest to jednak z pewnością prawdziwy i trudny problem, którego rozwiązywanie w ramach mądrej polityki można na szczęście przeprowadzać bez kosztów przekraczających straty wynikające z zachodzących zmian pogodowych. Przeciwnicy podejmowania takich działań powinni pamiętać, że według wiarygodnych szacunków ponad ćwierć miliarda ludzi na świecie może w najbliższych latach stać się klimatycznymi uchodźcami i choćby z tego powodu warto demonstrować troskę o pogodową stabilizację.

Jeśli chodzi o wydatki na ochronę zdrowia, sprawa wydaje się oczywista – wydatki te powinny być po prostu traktowane jako inwestycja, a nie jako koszt. Część poniesionych w okresie pandemii kosztów była zapewne nie do uniknięcia, ale ich wielka skala była wynikiem niedostatecznych inwestycji w ochronę społeczeństwa przed możliwymi do przewidzenia masowymi zarażeniami. Nie ma wątpliwości, że dobrze lokowane środki na rzecz zdrowia publicznego, a na ochronę przed zakaźnymi chorobami w szczególności są kluczowym elementem dbałości o społeczny dobrostan. Musimy zwiększać środki na badanie możliwości powstawania chorób masowych i zgodnie z tym wspierać działania innowacyjne zapobiegające pandemiom. W celu pozyskiwania niezbędnego w takiej polityce społecznego wsparcia konieczne jest szerokie, konsekwentne udostępnianie istniejącej wiedzy na temat zagrożeń i sposobów radzenia sobie z nimi.

.W podsumowaniu powyższych rozważań powiedzmy, że przy mądrze prowadzonej polityce i ponoszonych obecnie i w przyszłości wydatkach na grożące nam wydarzenia możliwa będzie ochrona stabilnego rozwoju. Od krajowych i międzynarodowych decydentów powinniśmy domagać się głęboko przemyślanej polityki przewidującej zagrożenia i prowadzącej do podejmowania stosownych działań.

Michał Kleiber

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 19 września 2025