Prof. Wojciech ROSZKOWSKI: Gdzie są wartości europejskie?

Gdzie są wartości europejskie?

Photo of Prof. Wojciech ROSZKOWSKI

Prof. Wojciech ROSZKOWSKI

Profesor zwyczajny nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki, profesor Instytutu Studiów Politycznych PAN. Autor publikacji na temat historii Polski XX wieku. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Kto w Unii Europejskiej upominał się o zdrowy rozsądek, o respektowanie prawa naturalnego, o prawdę i sprawiedliwość? Czyż nie byli to najczęściej politycy z Europy Środkowo-Wschodniej? – pyta prof. Wojciech ROSZKOWSKI

.„Wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne” – kto to niedawno powiedział? Prezydent Francji François Hollande w 2017 roku. W opinii francuskiego prezydenta „wy” to nowe kraje członkowskie Europy Środkowo-Wschodniej, a „my” to państwa „Starej Europy”. Święte słowa. Warto przypomnieć, że padły one na tle preambuły traktatu lizbońskiego i setek wypowiedzi zachodnich polityków na temat „wartości europejskich”, których państwa Starej Europy rzekomo bronią przed nowymi państwami członkowskimi. Ostatnie wydarzenia są potwierdzeniem słów prezydenta Francji, gdyż w obliczu wojny na Ukrainie liderzy „Starej Europy” bardziej troszczą się o swoje pieniądze niż o zasady, na których zbudowano Unię Europejską, podczas gdy państwa wschodniej flanki NATO, świadome stawki, o jaką toczy się europejska gra, stale przypominają o solidarności, sprawiedliwości, wspólnym bezpieczeństwie i prawdziwej trosce o najbardziej potrzebujących.

Barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę rzuciła ostre światło na realizację „wartości europejskich” w Unii Europejskiej. Przyjrzyjmy się jednak bliżej, o jakie to wartości europejskie chodzi, bo są one rzadko wymieniane. W języku unijnym stale powtarza się, że chodzi o wolność i demokrację, a także o walkę z dyskryminacją i wykluczeniem. Ostatnio ważniejsza była jednak walka z dyskryminacją osobników płci męskiej, którzy chcą zwyciężać w kobiecych zawodach sportowych i korzystać z damskich toalet. Ważniejsza była wolność do wygadywania bzdur o ludzkiej naturze w trosce o niedyskryminację „wszelkich poglądów”, gwarantowaną przez Kartę praw podstawowych. Pogląd, że istnieje prawda, dobro i sprawiedliwość, a nawet że istnieje rzeczywistość, a nie tylko narracje o rzeczywistości, klasyfikowany był niejednokrotnie, zgodnie z frazeologią komunistów, jako „faszyzm” i nie zasługiwał na obronę.

Co o tych wartościach mówi niedawna demonstracja rosyjskiej dumy na ulicach Berlina? Rosjanie mieszkający w Niemczech, a więc niepodlegający terrorowi Putina, nie uznali za stosowne potępić zbrodni Kremla, ale zgodnie z ideologią „niedyskryminacji” stanęli w obronie swojej imperialnej dumy, wyrażającej się setkami ofiar zgwałconych i okrutnie pomordowanych w Buczy, Hostomlu i Irpieniu. Nikomu nie przeszkadzało?

W ślad za Isaiah Berlinem niemal za pewnik uznaje się w Europie Zachodniej, że wolność nie powinna służyć wyższym celom, bo cele te stają się swego rodzaju przymusem, a więc zagrażają wolności. W ślad za Friedrichem Nietzschem wyrafinowani przedstawiciele Zachodu sytuują się w dziwnym miejscu „poza dobrem i złem”. Czy jest tam rzeczywiście tak wygodnie i bezpiecznie? Przecież tam mieszkają przestępcy i zbrodniarze w rodzaju Putina i jego kliki. Kto dziś w Europie naprawdę wierzy, że istnieje dobro i zło, że istnieje prawda i sprawiedliwość, że w imię realizacji tych wartości trzeba wyrzeczeń, że wygoda i wolność mają swoją cenę, a w końcu, że wolność bez odpowiedzialności to bezcelowa anarchia?

Na koniec zapytajmy, kto w Unii Europejskiej upominał się o zdrowy rozsądek, o respektowanie prawa naturalnego, o prawdę i sprawiedliwość? Czyż nie byli to najczęściej politycy z Europy Środkowo-Wschodniej, oskarżani o „faszyzm” i związki z Putinem? Kto dostarczył najwięcej środków finansowych putinowskiej Rosji? Polska, Czechy czy Słowenia? W prawdziwej odpowiedzi trzeba wskazać kogoś innego – ludzi, dla których wartości europejskie są pustym frazesem, dla których liczy się interes finansowy i polityczny. Oszczędźmy sobie długiej listy tych polityków zachodnich. Tyle tylko że jeśli ktoś gwałci zasady w trosce o swoje korzyści, może stracić i dobre imię, i korzyść. Dylemat ten znamy z wcześniejszej historii Europy. Tak mówił Winston Churchill o „ratowaniu pokoju” przez Neville’a Chamberlaina w przededniu II wojny światowej.

.Trzeba jednak sporo zmienić, żeby nic się nie zmieniło. Nadal dostarczyciele gigantycznych środków finansowych dla wojennej machiny Putina pouczają Polskę w kwestii praworządności i udają, że nie odróżniają obrony przed nielegalnymi „nachodźcami” z Białorusi od pomocy uchodźcom z Ukrainy.

Wojciech Roszkowski

Tekst ukazał się w nr 40 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK] oraz w tytułach prasy światowej w ramach projektu “Opowiadamy Polskę światu” realizowanego wraz z Instytutem Pamięci Narodowej, Narodowym Bankiem Polskim, Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Polską Agencją Prasową.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 kwietnia 2022