Romano PRODI: Nowe granice między polityką a chrześcijaństwem

Nowe granice między polityką a chrześcijaństwem

Photo of Romano PRODI

Romano PRODI

Premier Włoch w latach 1996-1998 i 2006-2008, od 1999 do 2004 przewodniczący Komisji Europejskiej.

Kiedy po raz pierwszy pojawiło się zdjęcie Trumpa przebranego za papieża, pomyślałem o jednym z typowych ekscesów, do których przyzwyczaił nas amerykański prezydent. Po tym, jak dowiedziałem się, że to niesamowite zdjęcie pochodzi ze strony internetowej Białego Domu, byłem zmuszony potraktować to wydarzenie poważnie – pisze Romano PRODI

.W rzeczywistości pochodzenie zdjęcia pozwalało sądzić, że operacja, choć przekraczająca wszelkie granice dobrego smaku, została omówiona i przeanalizowana przez wcale niemałą liczbę ekspertów i doradców.

.Chociaż ten epizod jest niezwykły i odbiega od wszelkiej przyzwoitości, przesłanie, które zawiera, jest częścią instrumentalnego wykorzystania religii przez władzę polityczną, która jest coraz bardziej rozpowszechniona we współczesnym świecie. Użyte środki wyraźnie nie są tymi z przeszłości, ponieważ wydarzenie to zaprzecza mądremu i starożytnemu włoskiemu powiedzeniu, które brzmi: „scherza coi fanti ma lascia stare i santi”(„z prostakami żartuj z lekkością, lecz świętych traktuj z godnością i czystością”). Jego przesłanie jest jednak jasne. Mówi nam, że władza polityczna może wkroczyć w sferę religijną, wykorzystując instrument, który jest nowy w swoich przejawach, ale który przenosi nas z powrotem do przeszłości, w której religia weszła w zwyczajowe użycie władzy. Wszystko to stanowi niepowodzenie długiego i żmudnego procesu, który w świecie chrześcijańskim pomógł w pojawieniu się i postępie demokracji.

Wychodząc od osiągniętego rozróżnienia między „przestępstwem a grzechem”, chrześcijański Zachód w rzeczywistości przyczynił się do stopniowego oddzielenia, z równoległym postępem w poszanowaniu jego prerogatyw, między władzą duchową a władzą doczesną, ostatecznie kładąc kres wojnom religijnym, które plamiły krwią Europę przez wiele stuleci. Oczywiście granice i relacje nigdy nie były idealne i jest możliwe, że lekceważący gest Trumpa przynajmniej częściowo wynika z jego szczególnego charakteru, ale nie mogę nie zauważyć, że odwoływanie się do przynależności religijnej w celach politycznych, w różnych formach i z różną intensywnością, niebezpiecznie nasila się we współczesnym świecie, w procesie, który, choć z pewnością nie jest jedynym czynnikiem determinującym, przebiega równolegle z kryzysem demokracji.

Musimy na przykład zauważyć, jak w świecie prawosławnym tradycyjny związek między władzą polityczną a władzą religijną stał się znacznie ściślejszy, począwszy od Rosji, gdzie głównym odniesieniem nie jest często opłakiwany Związek Radziecki, lecz matka Rosja carów, w której religia była świeckim ramieniem suwerennej władzy. Chociaż z pewnością nie myślałem o możliwej wojnie między Rosją a Ukrainą, od razu zdałem sobie sprawę, że stosunki między tymi dwoma krajami, i tak już bardzo napięte, staną się jeszcze bardziej wrogie, gdy patriarcha Konstantynopola usankcjonuje podział między dwoma Kościołami, wraz z ich nierozerwalnym związkiem z rządami.

Szczególnie ważny rozdział dotyczy Bliskiego Wschodu, gdzie religia została wykorzystana w politycznie instrumentalny sposób w wojnie w Iraku, przyczyniła się do rozpadu Syrii i Libanu oraz sprawiła, że konflikt między Izraelczykami i Palestyńczykami stał się zasadniczo nierozwiązywalny.

Konflikt między światem islamu, światem żydowskim i światem chrześcijańskim jest z pewnością starożytnym problemem i stanowi część naszej historii, podobnie jak wojny religijne, przy czym stosunki współistnienia między trzema monoteistycznymi religiami w basenie Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie były mniej konfliktowe w ostatnich dwóch wiekach Imperium Osmańskiego niż obecnie, a tendencja niestety brnie w kierunku dalszego pogorszenia.

Z pewnością pocieszające jest to, że przy okazji uroczystego pogrzebu papieża Franciszka to wielkie wydarzenie religijne stało się okazją do nieoczekiwanego momentu dialogu. Pokusa wykorzystania przynależności religijnej jako „instrumentum regni” ponownie zyskuje jednak na znaczeniu we wszystkich zachodnich demokracjach, i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W świecie, w którym napięcie religijne znacznie straciło na intensywności, jest to proces, który odwołuje się bardziej do tożsamości narodowej niż do elementu religijnego, ale w każdym razie staje się czynnikiem dzielącym, z którego żaden kraj, a tym bardziej Włochy, nie może skorzystać.

.Papież Franciszek dał dość wyjątkowy przykład, podchodząc do relacji ze światem polityki w zupełnie inny sposób, niż miało to miejsce w przeszłości. Franciszek dotarł do sedna światowych problemów politycznych i napięć – bez żadnej uległości czy nadużyć. Potwierdził siłę zasad leżących u podstaw chrześcijaństwa, ale nigdy nie postawił się w pozycji siły przeciwstawnej lub podporządkowanej światu politycznemu. W Kościele katolickim wprowadził koncepcję i praktykę uniwersalizmu, która znacznie utrudnia zarówno przenikanie się, jak i konflikt między władzą doczesną i duchową.

Jego postawa, czasami nieoczekiwana i zaskakująca, nie zawsze była w stanie odwrócić bieg świata, w którym władza polityczna i gospodarcza stopniowo się koncentrowała i rościła sobie prawo do bycia panami wszystkich ludzkich wartości, w tym religijnych.

Jego następcy nie będzie łatwo realizować to odnowione zadanie chrześcijaństwa w świecie tak podzielonym i pełnym tak paradoksalnych sprzeczności, że ta sama osoba, która kpiąco wykorzystuje wizerunek papieża, wydaje się niemal zobowiązana do wykonania pierwszego gestu pokoju na jego pogrzebie.

Romano Prodi

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 maja 2025