Antyamerykańska histeria nigdzie nas nie zaprowadzi – Nathaniel GARSTECKA

amerykańskie cła

Jak powinniśmy zareagować na amerykańskie cła? Przede wszystkim nie możemy popadać w antyamerykańską histerię. Nigdzie nas to nie zaprowadzi – pisze Nathaniel GARSTECKA

Donald Trump i taryfy celne

.Donald Trump jak zwykle lubi robić z polityki spektakl. Tym razem jest to rozpoczęcie jego „wojny handlowej przeciwko całemu światu”. Medialna retoryka wojenna prezydenta USA jest oczywiście skierowana do jego własnych wyborców w celu utrzymania ich mobilizacji w okresie poprzedzającym wybory śródokresowe („midterm”). Trump zbyt dobrze pamięta swoją porażkę w tych wyborach w 2018 r., kiedy demokraci przejęli kontrolę nad Izbą Reprezentantów. Popełnienie tego samego błędu nie wchodzi w rachubę.

Co administracja USA mówi nam o tych taryfach? Że nie szanujemy zasady wolnej i niezakłóconej konkurencji, fundamentu liberalizmu gospodarczego i doktryny wolnego handlu. Czy Amerykanie się mylą, wskazując na górę norm, regulacji, zakazów i innych administracyjnych bzdur, które hamują nasze gospodarki? Oczywiście, że nie. Jak na przykład możemy wierzyć, że europejski rynek energii jest wolny? Jak możemy być zaskoczeni eksplozją cen prądu, jeśli jesteśmy świadomi sposobu, w jaki nasze rządy promują „zieloną” energię? Czy możemy mówić o przestrzeganiu zasad liberalizmu gospodarczego, jeśli chodzi o naszą zależność od chińskich metali ziem rzadkich (na przykład do produkcji samochodów elektrycznych lub turbin wiatrowych)? Czy my, którzy postawiliśmy wszystko na deindustrializację naszych gospodarek, aż do zagrożenia naszej suwerenności, jesteśmy w stanie pouczać Amerykanów?

Jednak nie wszystkie normy i regulacje muszą być szkodliwe. Ograniczenie niektórych trujących chemikaliów w rolnictwie? Czemu nie. Ochrona przemysłu wojskowego? Nawet Amerykanie to robią, więc dlaczego my mielibyśmy tego nie robić. To zasada każdej wolności: żadna nie może być absolutna. Wolność słowa nie może obejmować zniesławienia, a swoboda przemieszczania się nie może dotyczyć fal imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Jak powinniśmy zareagować na amerykańskie cła? Przede wszystkim nie możemy popadać w antyamerykańską histerię. Nigdzie nas to nie zaprowadzi. Ponadto musimy zdać sobie sprawę, że ten słynny „model gospodarczy, który przyniósł nam dobrobyt od II wojny światowej”, ma wiele szkodliwych skutków ubocznych, a przede wszystkim stopniowo odchodzi od ideału wolnej i niezakłóconej konkurencji. Wykorzystajmy to, aby ożywić nasz przemysł, repatriować działalność, która została zdelokalizowana do Azji z powodu naszego nadmiernego etatyzmu, i nie wahajmy się zahamować wolnego handlu z krajami takimi jak Chiny, które nie grają zgodnie z zasadami.

Polityczne czekoladki

.Wielu znajomych mówi mi o nowym szale marketingowym: tak zwanych czekoladkach „w stylu Dubaju”. Są to tabliczki czekolady wypełnione kremem pistacjowym. Sprzedawanie dowolnego produktu z orientalnym wzorem jest powszechną i raczej nieszkodliwą praktyką na Zachodzie. Nadaje mu egzotyczny, tajemniczy, a czasem nawet ekskluzywny wygląd (Dubaj jest synonimem luksusu). Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic szczególnego.

Można jednak spojrzeć na to z innej strony. Działania tego typu pomagają zmienić sposób, w jaki Polacy postrzegają kraje arabskie, z których część stosuje prawo szariatu. Czyniąc atrakcyjnym to, co pochodzi (faktycznie lub tylko z pozoru) z Bliskiego Wschodu czy Afryki, pod pozorem prostego i niewinnego zabiegu marketingowego, z pomocą „influencerów” i innych „youtuberów”, przyzwyczaja się Europejczyków do arabskiego soft power. To ta sama zasada co w przypadku kebabów. Pierwszy kontakt wielu Polaków z kulturą muzułmańską ma być pozytywny, przyjemny i nieszkodliwy. W ten sposób oszukuje się ich czujność i przygotowuje na to, co nastąpi później, a co będzie znacznie mniej przyjemne.

Nathaniel Garstecka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 kwietnia 2025