Niech żyje Colas Breugnon i jego pasja życia
Wszystkim martwiącym się o Francję polecam jedno: pojedźcie tam. Gdziekolwiek. Może być Paryż, ale jeszcze lepiej np. Clamecy. Przejdzie jak ręką odjął. A jeśli jeszcze będziecie mieli szczęście spotkać współczesnego Colasa Breugnona, który podzieli się z Wami swoją maksymą: „Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi to, co ma, a jak się nie ma już nic, to się lubi wszystko wokół”, zrozumiecie, o ile prostszy byłby świat, gdybyśmy wszyscy tacy byli.

