Najpopularniejsze teksty „Wszystko co Najważniejsze”. Styczeń 2024 r.
Przedstawiamy Państwu zestawienie 25 najpopularniejszych tekstów z stycznia 2024 r., które zostały opublikowane na łamach „Wszystko Co Najważniejsze”.
1. Prof. Jacek HOŁÓWKA – Żenująca Polska. Co się dzieje z naszą polityką?
.Listę najpopularniejszych tekstów w styczniu 2024 r. opublikowanych na łamach „Wszystko co Najważniejsze’ otwiera esej prof. Jacka HOŁÓWKI pt. „Żenująca Polska. Co się dzieje z naszą polityką?”. Autor wyraża w nim żal, że w Polsce każde kolejne wybory coraz silniej napędzają polaryzację społeczną i spiralę politycznej „wojny polsko-polskiej”.
„Nie ma w szczęśliwym kraju festiwalów zwycięstwa i nie ma marszów protestacyjnych na ulicach. Celem nadrzędnym polityki jest utrzymanie ładu, porządku i spokoju. Wybory nie wywołują zamętu, bo niewiele zmieniają – wszystko, co najważniejsze, pozostaje po staremu. W Polsce jednak każdorazowe wybory to nowy etap w niewygasającej „wojnie polsko-polskiej”.
„W ostatnich latach mieliśmy więc przede wszystkim, trzy rządy Mateusza Morawieckiego, wcześniej trzy rządy Donalda Tuska. Po drodze były jeszcze inne ekipy rządzące, może mniej zainteresowane „wojną polsko-polską”. Ale nawet do konfliktu PO-PIS można by się było łatwiej przyzwyczaić, gdyby miał on tendencję do samo-wygaszania. Ale jest odwrotnie. Konflikty, które powstawały podczas kolejnych rządów premierów Morawieckiego i Tuska były coraz silniejsze i budziły coraz większe rozczarowanie. Dlaczego? Czy ich inspiratorzy są zwolennikami ustrojowego zamętu i permanentnej rewolucji? Chyba nie, ale nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie”.
„Nikt nie potrafi też zrozumieć tego nienasyconego gniewu, który napędza polską politykę. Każdy kolejny rząd chce koniecznie wywołać historyczną przemianę i to pragnienie jest chyba nieszczęsną pozostałością po podziemnej walce komunizmu z anty-komunizmem. Zwycięzca próbuje zorganizować cały kraj na własną modłę, czyli koniecznie bez wyraźnego programu i bez jasnych zasad rekonstrukcji. Liczy się tylko wygrana i dzięki niej, rzekomo, wszystko ma iść ku dobremu. Od góry do dołu wymienia się tysiące urzędników, zmienia programy szkolne, reorganizuje prasę, radio i telewizję, wprowadza nowe przepisy drogowe, próbuje opowiadać historię na nowo. W ten sposób rozkręca się ogłupiającą propagandę, dopuszcza do władzy nawiedzonych konferansjerów i organizuje publiczne „sesje nienawiści”, jak u Orwella. Bez celu, bez trwałych zasad, kłótliwie i niepoważnie” – pisze prof. Jacka HOŁÓWKI.
2. Prof. Michał KLEIBER – Mężowie stanu pilnie poszukiwani
.Na temat tego, iż mężowie stanu są potrzebni we współczesnej polityce pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Mężowie stanu pilnie poszukiwani„.
„Mąż stanu to ktoś, kto kieruje się przekonującą wizją przyszłości państwa, uwzględniającą wszelkie możliwe do przewidzenia wydarzenia w kontekście międzynarodowym. To polityk, który nie kieruje się wynikami różnego rodzaju sondaży, wiedząc, że mówią one jedynie o popularności danej osoby, a nie o uznaniu dla jej dokonań. Innymi słowy, mąż stanu to ktoś postrzegany jako lider swej społeczności, gotowy podejmować niepopularne decyzje bez oglądania się na sondaże opinii publicznej. To polityk, który patrzy w przyszłość dalszą niż termin następnych wyborów. Znani są z historii mężowie stanu, którzy stracili w pewnym momencie wyborcze poparcie, ale o ich wiodącej roli nie zapomniała historia”.
„Przyznajmy, że określenie „mąż stanu” brzmi w dzisiejszych czasach nieco archaicznie, ale to bynajmniej nie oznacza, że osobowości zasługujące na najwyższy publiczny szacunek ze względu na swoje dokonania nie są kluczowe dla jakości uprawianej polityki. Zdobycie tak wysoko szanowanego publicznego statusu jest możliwe w każdych warunkach, choć bez wątpienia najłatwiej zdobyć go w okresach kryzysu, kiedy wykazanie się skutecznością w działaniu jest bardzo czytelne. Z tego powodu na miano to z dzisiejszej perspektywy zapewne zasługują np. Winston Churchill bądź Ronald Reagan”.
3, Michał STRĄK – Cel główny – uniknięcie wojny domowej
.Na temat kształtujących polski system polityczny mających miejsce umownie co trzydzieści lat cykli wielkich transformacji pisze w tekście „Cel główny – uniknięcie wojny domowej” Michał STRĄK. Jego zdaniem po wyborach parlamentarnych 15 października 2023 r. właśnie rozpoczął się kolejny taki cykl, którego skutki w przypadku braku otrzeźwienia dwóch głównych formacji, które go napędzają, może nieść ze sobą bardzo negatywne konsekwencje.
„Szczególnie w obliczu najnowszych wyzwań stojących przed Polską pytanie o przyszłość jest aktualne bardziej niż kiedykolwiek po 1989 r. Jak więc możemy przygotować się na nadchodzące zmiany? To pytanie wielowątkowe, ale jedna kwestia wybija się na plan pierwszy. Nade wszystko musimy uniknąć wojny polsko-polskiej. Nie możemy pozwolić, aby cała rzeczywistość polityczna nad Wisłą była podporządkowana wewnętrznemu konfliktowi w obozie postsolidarnościowym”.
„Moment cyklu, w którym się znajdujemy, cechuje niedobór myślenia propaństwowego w łonie elit politycznych, które skupione są przede wszystkim na rywalizacji partyjnej. W takich realiach samo nawoływanie do zgody z pewnością nie wystarczy. Niezbędne jest, aby Polska stworzyła odpowiednie warunki instytucjonalne dla relacji skłóconych obozów. Mam na myśli przede wszystkim wypracowanie wspólnego stanowiska naszej klasy politycznej na temat miejsca Polski na politycznej mapie Europy i świata oraz pozycji Polski w UE. Palącą kwestią jest również ponadpartyjna dyskusja na temat roli biurokracji, wymiaru sprawiedliwości, organizacji pozarządowych oraz zorganizowanych środowisk gospodarczych w budowaniu równowagi państwa. Sądzę, że reformy wymaga cały sposób kierowania państwem, w tym centralna administracja rządowa. By można było z optymizmem patrzeć w przyszłość, muszą się zmienić także materialne i organizacyjne warunki funkcjonowania partii politycznych oraz naukowego zaplecza kraju, a przy tym sposób prezentowania polityki w mediach. Na czele polskiej polityki powinni stanąć ludzie zdolni do myślenia w sposób nowoczesny, wolny od schematów, w ramach których funkcjonują obecni liderzy i które nie przyniosą Polsce wymiernych korzyści”.
„Dotychczasowe osiągnięcia Polski na polu transformacji gospodarczej i społecznej są dowodem na to, że Polakom nie brakuje inteligencji indywidualnej. Zawodzi nas jednak inteligencja społeczna, bez której działanie zespołowe i formułowanie, a następnie osiąganie wspólnych celów nie jest możliwe. Część polskich elit politycznych jest „genetycznie” obciążona skutkami bałaganu ostatnich dekad, a nawet stuleci. Sukces jest jednak możliwy. Być może nie dziś i nie jutro, lecz dopiero w następnym lub jeszcze kolejnym pokoleniu – tego w tej chwili przewidzieć nie sposób”.
4. Prof. Chantal DELSOL – Jak inni mają kochać Zachód, skoro on sam siebie już nie kocha?
.Na temat nasilającego się od końca XX wieku procesu odrzucania dorobku cywilizacyjnego kultury zachodniej na świecie, pisze prof. Chantal DELSOL w tekście „Jak inni mają kochać Zachód, skoro on sam siebie już nie kocha?„.
„Na przełomie XX i XXI wieku rozpoczął się na świecie proces odrzucenia kultury zachodniej. To zjawisko odwrotne do tego, które nastąpiło po podboju przez Zachód w XVI stuleciu dużej części zamieszkanych ziem naszej planety, a mianowicie fascynacji jego kulturą i pragnieniem upodobnienia się do niego we wszystkim. Przez wieki wszelkie idee modernizacyjne tych obcych kultur jeśli nie całkowicie, to przynajmniej w części sprowadzały się do przyjęcia modelu zachodniego. Przykładów jest mnóstwo, równie wiele, jak kultur na świecie”.
„Tymczasem z końcem XX wieku pojawił się nurt odrzucenia Zachodu i jego zasad, nieprzestający przybierać na sile. Przywołajmy choćby rosyjskiego socjologa i filozofa Aleksandra Zinowjewa i jego teorię okcydentyzmu, w myśl której prawa człowieka są przejawem zachodniej ideologii podboju. Przykład Putina uzmysławia nam, jak silny jest w Rosji nawrót nurtów słowianofilskich („prawosławie, autokracja, nacjonalizm”), które od czasów rewolucji bolszewickiej służą podsycaniu wojny z kulturą zachodnią. Podobne reakcje widzimy w Chinach – oficjalny państwowy tekst z 2013 roku, zwany Dokumentem nr 9, mówi o bezlitosnej wojnie kulturowej, którą należy wypowiedzieć indywidualistycznemu i dekadenckiemu Zachodowi. Nie zapominajmy również o krajach muzułmańskich, które co prawda nie są jednomyślne w ocenie kultury zachodniej, ale coraz bardziej idą w kierunku jej odrzucenia, by nie powiedzieć – nienawiści do niej”.
„Wszystkie te postawy są przejawem resentymentu wobec kolonizacji, historycznych zdobyczy Zachodu, poniżeń (to ostatnie wytykają choćby Chiny), ale dostrzec w tym zjawisku można także znak upadku duchowego Zachodu, przenikniętego poczuciem winy, wstydzącego się samego siebie, porzucającego wszelką nadzieję. Jak inni mają kochać Zachód, skoro on sam siebie już nie kocha? Ten kryzys ducha zachodniego ma głębokie i mocno osadzone w historii przyczyny. Jest on wypadkową zarówno straszliwej depresji, jaką wywołały zdarzenia z XX wieku, jak i zapaści chrześcijaństwa, które dotąd sprawowało rząd dusz i umysłów (można wręcz mówić o końcu świata chrześcijańskiego). Również swoją rolę w tym procesie odegrało pojawienie się wraz z postnowoczesnością rozmaitych odmian nowej „moralności czystości”, tak nieodległej od jej wcześniejszych, utopijnych wcieleń. To wszystko przeorało mentalność ludzi. Jest więc wysoce prawdopodobne, że osłabiony tym sposobem Zachód nie będzie w stanie odpierać stawianych mu zarzutów – tym bardziej że on sam nie chce się bronić czy wręcz, kajając się, sam sobie owe zarzuty stawia…” – pisze prof. Chantal DELSOL.
5. Prof. Andrzej NOWAK – Niepodległość 2023
.Zestawienie najpopularniejszych wpisów na portalu „Wszystko co Najważniejsze” otwiera esej „Niepodległość 2023” autorstwa prof. Andrzeja NOWAKA, w którym zostają przedstawione te momenty w dziejach Polski, kiedy niepodległość i suwerenność naszego kraju zostały zatracone.
„Korona królewska była w Europie wieków średnich znakiem pełnej suwerenności. Zbliża się tysiąclecie tak rozumianej niepodległości Polski. W roku 1025 jako pierwszy król Polski został koronowany Bolesław Chrobry. Po nim – przez osiem wieków – miała Polska jeszcze 28 koronowanych królów. Niepodległość straciła w ciągu wieku XVIII. Kiedy zreformowała swój ustrój, przyjęła pierwszą w Europie konstytucję – 3 maja 1791 roku – i starała się zmodernizować swój system państwowy, zaniepokojone tym sąsiednie, agresywne imperia, najechały zbrojnie i zlikwidowały to państwo. W nocy z 3 na 4 października 1794 roku żołnierze pruscy włamali się do skarbca Królestwa Polskiego na zajętym przez nich zamku w Krakowie i zabrali stamtąd klejnoty koronne używane przez polskich władców. Zabrali je do Berlina. Wycenione na ponad pół miliona talarów polskie regalia (m.in. sześć koron, cztery berła królewskie i dwa miecze koronacyjne) zostały w 1811 roku na rozkaz króla Prus przetopione. Z uzyskanych w ten sposób 25 funtów złota i srebra wybite zostały pruskie monety. Tak zlikwidowane zostały symbole suwerenności Królestwa Polskiego. I tak też praktycznie zrealizowane zostało postanowienie ostatecznej konwencji o rozbiorach, zawartej przez trzy imperia, Rosję, Prusy i Austrię, w styczniu 1797 roku, zgodnie z którą należało „zlikwidować wszystko, co mogłoby przywołać pamięć istnienia Królestwa Polskiego”.
„Ponad 120 lat zajęła walka i praca pięciu pokoleń, by Polska mogła wrócić na mapę Europy. Odzyskana w roku 1918 i utrwalona w formie republiki niepodległość trwała krótko: tylko 21 lat. Pakt dwóch najbardziej zbrodniczych w historii i najsilniejszych militarnie imperiów, III Rzeszy Hitlera oraz Związku Sowieckiego Stalina, ponownie wymazał Polskę z mapy. Po II wojnie światowej, obcięta na wschodzie i przesunięta na zachód, Polska wróciła na mapę. Ale nie była niepodległa, zależała całkowicie od Stalina i jego następców. Była częścią uznanej przez mocarstwa zachodnie w Jałcie w roku 1945 strefy wyłącznej dominacji Moskwy. Nie wszyscy Polacy ten werdykt zaakceptowali. Kolejne zrywy niepodległościowe, m.in. w latach 1956, 1968, 1970, 1976, wreszcie w masowym, dziesięciomilionowym ruchu „Solidarności”, tworzyły to, co amerykański prezydent Ronald Reagan w przemówieniu w parlamencie brytyjskim w roku 1982 nazwał wzorem „wspaniałej niezgody na zniewolenie”. Kryzys imperialnego systemu sowieckiego, do którego owa niezgoda się przyczyniła, pozwolił w końcu Polsce ponownie odzyskać niepodległość. Cieszymy się nią znów, podobnie jak inne kraje naszego regionu, nazywanego Europą Środkowo-Wschodnią albo Europą Wschodnią, od ponad 33 lat”.
6. Jan ROKITA – Rozmach ataku na praworządność jest niespotykany
Na temat bezprecedensowego w nowożytnej historii Europy oblicza polskiego kryzysu praworządności proceduralnej pisze Jan ROKITA w tekście „Rozmach ataku na praworządność jest niespotykany„.
„Prawdę mówiąc, uznanie supremacji woli politycznej ponad proceduralnym gorsetem jest chyba odwiecznym marzeniem każdej władzy, która chciałaby przecież bez przeszkód osiągać swoje cele. Tyle tylko, że w demokratycznej Europie, po doświadczeniu wykorzystania tak modnych i postępowych u początków XX wieku postulatów tzw. „ruchu wolnego prawa” do zbudowania w Niemczech prawniczej legitymizacji terroru, sam pomysł bardziej „wolnomyślnego” traktowania legalizmu w imię interesu publicznego, uznano za iście szatański”.
„I tak z czasem staropruski, rygorystyczny koncept proceduralnego Rechtsstaat trafił do traktatów, stanowiących podwaliny integracji europejskiej. Zaś gwarancją politycznego dlań respektu miały się stać coraz liczniejsze i coraz bardziej wpływowe międzynarodowe sądy i trybunały. Powojenny europejski dogmatyzm proceduralny zmniejszył generalnie pole skuteczności polityki, rodząc zjawisko nazwane „politycznym imposybilizmem”. Za to trybunały, które miały stać na straży sformalizowanego legalizmu, z czasem wyrodziły się – przyznać trzeba, dość nieoczekiwanie – w jurystokrację, przekształcającą ideę Rechtsstaat w zdeprawowane narzędzie walki o polityczną hegemonię postępowych sędziów”.
„Polski kryzys praworządności proceduralnej jest pierwszym w powojennej Europie wstrząsem całego tego systemu o takiej skali. Warto mu się zatem uważnie przyglądać z nastawieniem analitycznym, albowiem – tego już dziś jestem pewien – niesie on ze sobą zwiastuny politycznej przemiany o dziejowym znaczeniu. Z tej historycznej perspektywy dwa aspekty tego kryzysu są szczególnie interesujące, gdyż noszą charakter precedensów. Pierwszy – to zastosowany przez nową władzę w Polsce nowatorski modus operandi, który chętnie nazwałbym „ograniczonym stanem wyjątkowym”. Każdy kto liznął na studiach takich przedmiotów jak analiza polityczna albo filozofia prawa, wie dobrze, iż stan wyjątkowy, rozumiany jako zawieszenie mocy obowiązującej ustaw w imię nadrzędnej „racji stanu”, jest w jakimś sensie naturalnym w polityce prawem suwerena, świadczącym właśnie o jego suwerenności. Nie ma dwóch zdań co do tego, że w życiu narodów są takie wartości, dla ochrony których warto i należy zawieszać moc ustaw” – pisze Jan ROKITA.
7. Eryk MISTEWICZ – Pudełko ptasiego mleczka
.Na temat tego jak należy opowiadać polską historię, kulturę, tradycję światu pisze Eryk MISTEWICZ w tekście „Pudełko ptasiego mleczka„. Autor posługuje w nim się metaforą jednego z najbardziej znanych polskich słodkich przysmaków, czyli ptasiego mleczka.
„Gdy przyjedziecie do Warszawy, porozmawiacie z ludźmi, zobaczycie, jak do tego podchodzą. Usłyszycie, że właściwie w każdej rodzinie są puste miejsca przy rodzinnych świętach, że właściwie każda rodzina straciła kogoś z rąk jednych albo drugich najeźdźców, zbrodniarzy, przed którymi ostrzegaliśmy świat. Opowiem wam kiedyś o Karskim, Pileckim, o reakcjach Zachodu, Amerykanów, Brytyjczyków. O tym, jak Zachód w końcówce II wojny światowej sprzedał Polaków, tak jak teraz chce zakończyć wojnę na Ukrainie, tymi samymi metodami. Dlatego tak trzymamy kciuki za Ukraińców i im pomagamy. Walczą też za nas. Gdyby nie walczyli, mielibyśmy wojska Putina na polskiej granicy, a za rok, dwa, trzy na linii Wisły”.
„Historia nas, Polaków, bardzo dużo uczy. Francja miała różne historie tej wojny, mieliście kolejarzy wywożących waszych braci do niemieckich obozów koncentracyjnych. Mieliście kolaboracyjny rząd. W Polsce takiego rządu nie było. Był ruch oporu. Były wyroki śmierci na konfidentów. Była podziemna armia. Nie było kolaboracji. Była pomoc dla Żydów. Niemcy ustanowili karę śmierci dla Polaków pomagających Żydom. Nie wiem, czy jeszcze w jakimś kraju musieli coś takiego wprowadzać. A mimo to pomagaliśmy. Gdy przyjedziecie, pojedziemy do muzeum Ulmów. Pójdziemy do Muzeum Powstania Warszawskiego, może wystarczy nam czasu, to podejdziemy później do muzeum Polin, które dopełnia obraz tego, co się działo. A na końcu tej strasznej wojny wy, Francuzi, w ciągu ośmiu kluczowych miesięcy za sprawą działań de Gaulle’a dostaliście wszystko: miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, własną francuską strefę okupacyjną w Niemczech, no i przede wszystkim szacunek świata, bo wszyscy zapomnieli już kolaborację Vichy, bo mieliście elity, bo potrafiliście. U nas elity zostały wybite w Katyniu, w lasach piaśnickich, w wyniku pułapki zastawionej na wszystkich profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i w wielu innych miejscach. Walczyliśmy na wszystkich frontach i tysiące naszych chłopaków zginęło – i wiecie co, po prostu przegraliśmy, zostaliśmy oddani do rosyjskiej strefy, podobnie jak inne kraje regionu. RWPG, Układ Warszawski, kontrybucje dla Rosji, czterdzieści lat zatrzymania rozwoju gospodarczego, masło na kartki, brakowało wszystkiego, pomagaliście nam, pamiętamy, dziękujemy”.
„To pudełko ptasiego mleczka z Zamkiem Królewskim pokazuje jakąś niesamowitą siłę Polaków. Wiecie, jak wygląda taka wańka-wstańka? My tak od kilkuset lat, co któreś pokolenie. Jedno pokolenie spokoju, czasami dwa, i znów przychodzą – albo ze wschodu, albo z zachodu. Zamek Królewski w Warszawie został odbudowany z ruin. Wciąż nie ma w nim wielu obrazów, dzieł sztuki. Zrabowane polskie dzieła sztuki są dziś w Niemczech, część w Rosji, w prywatnych kolekcjach, ale też w państwowych muzeach. Niemcy nie kwapią się z oddaniem ich Polsce. Nie wiedzieliście?” – pisze Eryk MISTEWICZ.
8, Prof. Andrzej KISIELEWICZ – Ten kto zakończy wojnę polsko-polską zapisze się złotymi zgłoskami w historii Polski
.Na temat stanu polskiej demokracji i praworządności pod koniec 2023 r., na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Andrzej KISIELEWICZ w tekście „Ten kto zakończy wojnę polsko-polską zapisze się złotymi zgłoskami w historii Polski„. Autor porusza w nim również kwestię dwóch baniek informacyjnych funkcjonujących w polskiej przestrzeni medialnej.
„Przestrogi o końcu demokracji, o dyktaturze, o sfałszowaniu wyborów i tym podobne okazały się na szczęście fałszywe. Demokracja zadziałała. Przekazywanie władzy odbywa się powoli, ale zgodnie z prawem. Instytucje demokratyczne generalnie zdały egzamin, chociaż ani stan naszej demokracji, ani praworządności nie jest zadowalający. Na ten stan narzekają w zasadzie wszyscy. Już się pojawiły apele o naprawę zwyczajów w Sejmie, w mediach itp., a także zapowiedzi przywrócenia praworządności. Żeby rozpocząć naprawę, trzeba mieć najpierw rzetelną diagnozę stanu obecnego, zgodną z faktami. Jedną z głównych przyczyn nie najlepszego stanu polskiej demokracji jest to, że strony politycznego sporu mają bardzo rozbieżne diagnozy pod tym względem. Te diagnozy kształtowane są przez media. A właśnie media stanowią najsłabszą stronę polskiej demokracji. Na tym polega swoiste błędne koło naprawy polskiej demokracji”.
„Zacznijmy od mediów. W ostatnich latach przedstawiałem moim studentom taki oto obrazek. Są dwie wielkie telewizje. Jedna upiększa rzeczywistość, druga maluje ją w czarnych barwach. Nazwijmy je TV Pozytywna i TV Negatywna, w skrócie TVP i TVN. Problem w tym, że obrazy rzeczywistości przekazywane przez te telewizje są całkowicie rozłączne, w obrazach tych nie ma praktycznie nic wspólnego. Odbiorcy tych stacji żyją więc w zupełnie różnych światach. Logiczny wniosek jest taki, że jedna z tych telewizji kłamie, i to kłamie w sposób trudny do pojęcia. Albo też – ponieważ mowa tu o zajęciach z logiki – obie telewizje kłamią. Innej możliwości nie ma. Problem dotyczy nie tylko telewizji, ale całego rynku mediów w Polsce. Mamy dwie rozłączne bańki informacyjne, dwie zupełnie sprzeczne ze sobą narracje i większość mediów należy w całości do jednej lub drugiej, a większość społeczeństwa czerpie swój ogląd rzeczywistości wyłącznie z jednej bańki, żyje w propagowanej w danej bańce narracji. Tak czy inaczej, znaczna część społeczeństwa żyje w kłamstwie, z kompletnym brakiem rozeznania w otaczającej rzeczywistości. Czy to nie jest horror? Jakaś forma rzeczywistości orwellowskiej? Przesadzam?” – pisze prof. Andrzej KISIELEWICZ.
9. Emmanuel MACRON – Rok 2024 będzie wymagał od nas zdecydowanych wyborów
.O tym co może przynieść 2024 rok Francji i światu pisze Emmanuel MACRON w tekście „Rok 2024 będzie wymagał od nas zdecydowanych wyborów„.
Jestem oczywiście świadomy Waszego zniecierpliwienia, ośmielę się powiedzieć, że je podzielam, nawet jeśli pierwsze zmiany już są odczuwalne. Wiem, że życzylibyście sobie, abyśmy robili więcej i szybciej. I właśnie po to, aby osiągnąć ten cel, rok 2024 musi być przede wszystkim rokiem determinacji. Działać, jeszcze raz działać – w interesie Narodu.
Będziemy zdeterminowani, by działać na rzecz szkolnictwa, dzieci i edukacji, aby przywrócić poziom nauczania naszych uczniów, autorytet naszych nauczycieli, siłę naszego świeckiego i republikańskiego nauczania. Po umocnieniu gospodarczym, umocnieniu państwa i sektora usług publicznych, będziemy musieli wdrożyć proces umocnienia obywatelskiego. Francja to kultura, historia, język, uniwersalne wartości, których uczymy się od najmłodszych lat. W każdym pokoleniu.
Będziemy zdeterminowani również, by wzmocnić naszą Republikę poprzez walkę z przestępczością, m.in. bardziej zdecydowane zwalczanie dyskryminacji, umożliwiając konkretny postęp na rzecz równości kobiet i mężczyzn, na rzecz naszych najmłodszych, na rzecz naszych rodaków z niepełnosprawnościami. Będziemy zdeterminowani, by działać na rzecz umocnienia przemysłowego, technologicznego i naukowego. Musimy zrobić wszystko, aby osiągnąć nasze ambicje pełnego zatrudnienia, nadal wdrażać innowacje, ale także przyciągać talenty i przedsiębiorstwa i produkować więcej we Francji. W przyszłym roku rozpoczniemy więc duże nowatorskie projekty, od energetyki jądrowej po sztuczną inteligencję i transport. Tak abyśmy w 2027 roku mieli dziesięć lat przewagi tam, gdzie w 2017 roku mieliśmy dziesięć lat zapóźnienia.
W 2024 roku będziemy musieli jeszcze bardziej przyspieszyć nasze wysiłki i drastycznie uprościć życie naszym przedsiębiorcom, rolnikom, handlowcom, rzemieślnikom, samorządowcom i w wielu innych sektorach, w tym mieszkaniowym.
I w końcu będziemy zdeterminowani, aby w 2024 roku nasza francuska ekologia, nasze planowanie nadal rozwijały się jako szczególny model i szczególna ścieżka, które pozwolą nam odejść od paliw kopalnych i w ten sposób uzyskać więcej niezależność i umożliwić większy postęp. Francja, która już teraz produkuje jedną z najmniej emisyjnych energii elektrycznych w Europie, zrezygnuje całkowicie z węgla do 2027 roku. I tę walkę podejmiemy także na arenie międzynarodowej, między innymi poprzez nasz Pakt na rzecz Ludów i Planety.
10. Prof. Krzysztof PAWŁOWSKI – Musimy przygotować się na imperialny marsz Rosji na Polskę. Razem, WSPÓLNIE
.Na temat coraz większego zagrożenia wybuchu wielkiej wojny w Europie w wyniku agresji Rosji na wschodnią flankę NATO pisze prof. Krzysztof PAWŁOWSKI w tekście „Musimy przygotować się na imperialny marsz Rosji na Polskę. Razem, WSPÓLNIE„.
„Jeszcze dwa lata temu z dumą mówiłem, że należę do pierwszego pokolenia Polaków, i to pokolenia bardzo licznego, które przez cały czas żyje w pokoju. Wyraźne pomruki Putina, ale i ekspertyzy zachodnie wskazują, że jeżeli Putin wygra wojnę na Ukrainie, nawet zajmując tylko część państwa, to po odtworzeniu pełnych zdolności militarnych Rosja, może już bez Putina, ruszy (zgodnie z prawie tysiącletnim genotypem imperialnym) do Europy Środkowej „po swoje”, w tym między innymi po Polskę”.
„To nie stanie się na pewno w roku 2024, ale oczywiste jest, że Polacy już teraz, w 2024 roku, MUSZĄ działać RAZEM, aby przygotować następne pokolenie na najgorsze, tzn. na obronę Polski wspólnie z wojskami NATO. Nie wystarczy samo uzbrojenie wojska. Politycy powinni przygotować system, który skutecznie może odstraszyć agresora. To dobrze, że polskie władze w czasie kadencji PiS zaczęły tworzyć wojska terytorialne, ale Polacy powinni oprócz tego zgodzić się, aby zacząć budować system podobny do fińskiego (skutecznego w latach 40. XX w.), czyli przygotowywać do prawdopodobnej obrony całe polskie społeczeństwo, a nie tylko zbroić maksymalnie jedynie polskie wojsko”.
„Początek nowej kadencji polskich władz nie wygląda dobrze. Zamiast dalej brnąć w wojnę polsko-polską, politycy z obu stron – tzn. koalicja, która przejęła władzę, oraz PiS – powinni WSPÓLNIE zacząć myśleć nad rozwiązaniami, jak przygotować Polaków do przyszłych wyzwań, zarówno gospodarczych, społecznych, jak i militarnych. Zawsze byłem optymistą i gdy patrzę na nasze przewagi, na przykład na polską przedsiębiorczość, częste sukcesy Polaków w badaniach naukowych, to myślę, że jeśli Polacy wspólnie zaczną przygotowywać się do wyzwań, przed którymi staną obecne i przyszłe pokolenia, to Polska wyjdzie z nich jeszcze mocniejsza. Jest jeden warunek – musimy zacząć projektować i przygotowywać przyszłość od teraz, czyli od 2024 roku, WSPÓLNIE”.
11, Jan ŚLIWA – Polska i historycy. Jeśli nie opowiemy swojej historii, inni zrobią to za nas
.Na temat tego jak jest widziana Polska przez zachodnich historyków pisze Jan ŚLIWA w tekście „Polska i historycy. Jeśli nie opowiemy swojej historii, inni zrobią to za nas”.
„Szukając nowości, natknąłem się na ciekawą dyskusję z udziałem historyka Erica Kurlandera. Dowiedziałem się, że właśnie opublikował (współautorzy: Douglas T. McGetchin i Bernd-Stefan Grewe) historię Niemiec: Modern Germany: A Global History. Prawdziwe opus magnum – 907 stron. Dobra okazja, by przyjrzeć się sprawie z szerszej perspektywy. Starym zwyczajem poszukałem informacji o Polsce, by lepiej zidentyfikować autora, poznać jego poglądy i uprzedzenia. W paru punktach nabrałem wątpliwości. Oczywiście, to nie jest historia Polski ani nawet Europy, ale Niemiec. Autor ma więc prawo do własnej selekcji tematów i własnego spojrzenia. Historia Prus polskiego autora też nie będzie identyczna z niemiecką”.
„Na ile mogę oczekiwać obszernego potraktowania spraw polskich? O wiele więcej jest tam o Francji, ale też związki Niemiec i Francji były o wiele intensywniejsze. Inaczej widzimy to my: dla nas Niemcy (podobnie jak Rosja) były nemezis przez tysiąc lat, dla nich Polska to peryferie. W uważniejszym czytaniu zobaczyłem, że rozsądnie poruszonych jest wiele zagadnień, w tym potencjalnie problematycznych. Są Bismarck, germanizacja i Kulturkampf. Są Intelligenzaktion, działalność Einsatzgruppen, są deportacje z Wielkopolski, są Generalplan Ost i praca niewolnicza. Jest zdanie Hansa Franka, że chciałby po wojnie Polaków, Ukraińców i wszystkich, którzy się tam włóczą, przerobić na mielonkę. Dalej jest o roli papieża Jana Pawła II i Solidarności w przemianach w Polsce i w Europie oraz w zjednoczeniu Niemiec”.
12. Stéphane COURTOIS – Rosyjska twarz komunizmu. Przemoc, terror i niewola
.Na temat tego dlaczego to właśnie Rosja stała się pierwszym komunistycznym krajem na świecie oraz czemu od samego początku zaprowadzony przez bolszewików system przybrał totalitarne i ludobójcze oblicze, pisze prof. Stéphane COURTOIS w tekście „Rosyjska twarz komunizmu. Przemoc, terror i niewola„.
„Przełomowy moment, jakim stało się załamanie centralnego ośrodka systemu w Moskwie w 1991 roku oraz dostęp do bogatej dokumentacji, dotychczas głęboko strzeżonej, stanowi tylko pewien etap badań nad zjawiskiem komunizmu w XX wieku. Jednakże najlepiej nawet udokumentowane ustalenia i najgruntowniejsza wiedza, choć oczywiście niezbędne, nie są w stanie zaspokoić naszej ciekawości intelektualnej ani zadośćuczynić naszemu sumieniu. Wciąż bowiem brak odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego? Dlaczego współczesny komunizm, który pojawił się w 1917 roku, prawie natychmiast przekształcił się w krwawą dyktaturę, a następnie w zbrodniczy reżim? Czy jego cele można było osiągnąć jedynie, stosując skrajną przemoc? Jak wyjaśnić fakt, że władza komunistyczna przez dziesiątki lat postrzegała i wprowadzała w życie zbrodnię jako banalny, normalny i zwyczajny środek?”.
„Rosja sowiecka była pierwszym krajem o ustroju komunistycznym. Stanowiła centrum, siłę napędową światowego systemu komunistycznego, który powstawał stopniowo i który niebywale się rozwinął po roku 1945. Leninowski i stalinowski Związek Sowiecki stał się wzorcem współczesnego komunizmu. To, że od razu system ów osiągnął zbrodniczy wymiar, zadziwia tym bardziej, że pozostaje w sprzeczności z kierunkiem rozwoju ruchu socjalistycznego”.
„Przez całe XIX stulecie refleksja nad przemocą rewolucyjną była zdominowana przez fundamentalne doświadczenie Rewolucji Francuskiej. (…) Niektóre metody stosowane w okresie terroru – manipulacja napięciami społecznymi przez frakcję jakobińską, zaognienie fanatyzmu ideologicznego i politycznego, prowadzenie wyniszczającej wojny ze zbuntowaną częścią chłopstwa – można uznać za zapowiedź działań bolszewików. Niewątpliwie Robespierre położył pierwszy kamień na drodze, która później zawiodła Lenina do terroru. Czyż podczas głosowania praw prairiala Robespierre nie oświadczył przed Konwentem: „Aby ukarać wrogów ojczyzny, wystarczy ustalić, kim są. Mniej zresztą chodzi o ich ukaranie, raczej o ich unicestwienie”.
13. Prof. François KERSAUDY – Zła opinia o Polsce i Polakach na Zachodzie to następstwo oddziaływania komunizmu
.Na temat tego jak należy uczyć historii II wojny światowej pisze prof. François KERSAUDY w tekście „Zła opinia o Polsce i Polakach na Zachodzie to następstwo oddziaływania komunizmu„.
Nathaniel GARSTECKA: Jak dzisiaj uczyć historii, a zwłaszcza historii II wojny światowej, wiedząc, że bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń ubywa, a jednocześnie coraz częściej mamy do czynienia z dezinformacją i manipulacją? Czy dzięki pokazywaniu czy wręcz odkrywaniu na nowo takich postaci jak Felix Kersten i Irena Sendlerowa można uczyć historii nowe pokolenia?
Prof. François KERSAUDY: Jeśli chcemy uczyć dobrze historii II wojny światowej, musimy tworzyć warstwy. Nie możemy zaczynać od ludzi takich jak Felix Kersten, którzy są jednocześnie ofiarami i aktorami wydarzeń. Pierwszą warstwą jest ogólny kontekst. Musimy wyjść od I wojny światowej i wielkiego kryzysu z 1929 roku, który wywołał bezrobocie milionów ludzi i przywiódł do władzy ludzi pokroju Hitlera. Pierwsza wojna stworzyła Mussoliniego i Lenina, kryzys zaś stworzył Hitlera. Następnie musimy zobaczyć, jak splatała się ich polityka.
Demokracje były na ogół zadowolone ze stanu posiadania, zwłaszcza z kolonii, które chciały zachować. Dyktatorzy chcieli ekspansji – Mussolini w Afryce, Hitler w Europie Środkowej i na Wschodzie. Ich pragnieniem było zaburzenie porządku świata. Hitler na przykład chciał rozpocząć wojnę dopiero między 1943 a 1945 rokiem i był mocno przeświadczony o tym, że nie będzie żadnej reakcji na Anschluss, inwazję na Czechosłowację czy wręcz napaść na Polskę. Mówił, że ma przed sobą same „zera”: Francuzów, Chamberlaina, że nigdy nie odważą się wystąpić zbrojnie przeciwko niemu, co było prawdą.
Hitler nie docenił jednak wagi opinii publicznej. W pewnym momencie w Anglii, a potem także we Francji, opinia publiczna, parlament, prasa przestały tolerować te powtarzające się kapitulacje. To wejście Niemców do Pragi otworzyło ludziom oczy. Odtąd Hitler nie do końca rozumiał, że gdy tylko wojna została wypowiedziana, pojawili się ludzie – Churchill, de Gaulle – o zupełnie innych charakterach. Jeśli więc chcemy rozmawiać z młodymi ludźmi o II wojnie światowej, to musimy najpierw porozmawiać z nimi o wszystkich danych politycznych i gospodarczych, które doprowadziły do roku 1939. Drugą warstwą są wielcy przywódcy: Roosevelt, Churchill, de Gaulle, Hitler, Stalin, Tōjō. Trzecią – ich generałowie: Montgomery, Leclerc, Żukow, MacArthur, von Manstein, Mountbatten, Koniew i inni znakomici oficerowie, którzy zastąpili złych oficerów z czasów pokoju i którzy zdecydowali o losach wojny na frontach. Na przykład Sowieci mieli na początku wojny wielu złych generałów; Stalin ich zwolnił i zastąpił dobrymi…
14. Prof. Marek A. CICHOCKI – Zaklęcia Brukseli już nie działają
Na temat powrotu przemocy jako skutecznego narzędzia do osiągania celów politycznych w stosunkach międzynarodowych pisze prof. Marek A. CICHOCKI w tekście „Zaklęcia Brukseli już nie działają„.
„W momencie globalnego przesilenia Unia staje się podmiotem coraz bardziej pozbawionym znaczenia. Dzieje się tak dlatego, że szczególnie Europa zachodnia, a więc ta która w UE faktycznie rządzi, trzyma się nadal kurczowo swych nieaktualnych idei post-polityki i post-historii, które czynią ją w świecie powrotu do stanu natury coraz bardziej bezbronną oraz niezdolną do realnego działania”.
„Dla Izraelczyków atak Hamasu na przygraniczne izraelskie miasta i kibuce i popełnione tam wstrząsające zbrodnie na ludności cywilnej stały się czymś w rodzaju nowego 11 września. Formy przemocy, której dopuścili się bojownicy Hamasu, nie tylko przekraczają wyobrażenie, ale nie mają też żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Przypominają metody ISIS. Są emanacją czystego zła, a ich celem jest wyłącznie sianie śmierci, przerażenia i chaosu. Tak wywołany wielki wstrząs zwykle prowadzi w historii do poważnych politycznych przełomów, których konsekwencji nikt nie jest w stanie przewidzieć. Paralele z 11 września są tutaj więc jak najbardziej uzasadnione”.
„Słyszę jednak u nas ekspertów, którzy znają się na rzeczy i zajmują się Bliskim Wschodem, że wielkiej wojny z tego wydarzenia nie będzie. Wielu z nich, jak przypuszczam, mówi tak dlatego, że sami całe swoje dorosłe życie żyją już w świecie, który zawsze wydawał się pewny, uporządkowany i w miarę przewidywalny. Tylko że ten świat właśnie się skończył”.
„Na wojnę Izraela z Hamasem trzeba spojrzeć szerzej, łącząc ją z inwazją Rosji na Ukrainę, ostatnio z likwidacją przez Azerbejdżan Górskiego Karabachu i wypędzeniem stu tysięcy Ormian, również z groźbą wybuchu wojny w Afryce Zachodniej. Te wydarzenia łączy jedno. Oznaczają one powrót przemocy jako uznanego za skuteczny instrument osiągania politycznych celów w stosunkach międzynarodowych. To zaś sprawia, że świat zaczął w przyśpieszonym tempie osuwać się w jakiś nowy stan natury. W czasach powojennych, a potem po zimnej wojnie przemoc nie zniknęła z polityki międzynarodowej. Była wciąż obecna w prowadzonych wojnach zastępczych i konfliktach regionalnych, wybuchających w różnych częściach świata, prowadzących do chaosu. Coraz bardziej jednak ustalał się pogląd, że przemoc sama w sobie jest nie tylko niecywilizowana i nieludzka, ale przede wszystkim nieskuteczna i zbyt kosztowna”.
15. Jake SULLIVAN – Ameryka nie słabnie
.Na temat nowej strategii administracji prezydenta USA Joe Bidena w sektorach przemysłu i innowacji, której wdrożenie ma zapewnić Stanom Zjednoczonym utrzymanie statusu najsilniejszego mocarstwa na globie, pisze doradca prezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego Jake SULLIVAN w tekście „Ameryka nie słabnie„.
„Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone poprowadziły podzielony świat drogą do budowy nowego, międzynarodowego porządku gospodarczego. Pozwolił on setkom milionów ludzi wyjść z ubóstwa, dał podwaliny rewolucji technologicznej oraz umożliwił Amerykanom i wielu innym narodom osiągnięcie dobrobytu na niespotykaną dotąd skalę”.
„W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci na fundamencie tym pojawiły się jednak rysy. Zmiany, które zaszły w globalnej gospodarce, odbiły się na wielu amerykańskich pracownikach i ich społecznościach. Klasą średnią wstrząsnął kryzys gospodarczy. Pandemia ujawniła słabości naszych łańcuchów dostaw, a zmiany klimatu zagroziły naszemu zdrowiu i zdolnościom zarobkowym. Rosyjska inwazja na Ukrainę uwidoczniła natomiast ryzyko nadmiernej zależności”.
„Zaistniała sytuacja wymaga wypracowania nowego konsensusu. Stany Zjednoczone pod przewodnictwem prezydenta Joe Bidena postanowiły zatem wdrożyć nowoczesną strategię w sektorach przemysłu i innowacji. Robimy to zarówno w kraju, jak i we współpracy z naszymi partnerami na całym świecie. Strategia ta polega na inwestowaniu w źródła naszej gospodarczej i technologicznej przewagi, promowaniu zdywersyfikowanych i odpornych łańcuchów dostaw, wyznaczaniu wysokich standardów w każdym obszarze, od pracy i środowiska do godnych zaufania technologii i dobrych metod zarządzania, oraz przeznaczaniu środków na takie dobra publiczne, jak klimat i opieka zdrowotna. Trzeba od razu zaznaczyć, że przekonanie, jakoby ten „nowy konsensus waszyngtoński”, jak nazwali go niektórzy, miał angażować wyłącznie Amerykę lub Amerykę i Zachód z pominięciem innych krajów, jest po prostu niedorzeczne. Strategia, o której wspomniałem, pozwoli zbudować uczciwszy i trwalszy ład gospodarczy z korzyścią nie tylko dla nas, ale i dla całego świata”.
16. Prof. Marek KORNAT – Czas na raport o polskich stratach wojennych w wyniku działań Związku Sowieckiego
.Na temat konieczności stworzenia raportu na temat strat wojennych jakie poniosła Polska w wyniku agresji i okupacji sowieckiej w okresie II wojny światowej, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Marek KORNAT w tekście „Czas na raport o polskich stratach wojennych w wyniku działań Związku Sowieckiego„.
„W kontekście debaty, jaka rozgorzała w Polsce po publikacji bardzo potrzebnego raportu na temat strat wojennych poniesionych w wyniku niemieckiej agresji i zbrodniczej okupacji, oczywiste wydaje się, że nadszedł czas na rozpoczęcie prac nad przygotowaniem szacunków strat w wyniku działań Sowietów. Problem z policzeniem strat zadanych przez Sowietów będzie o wiele większy niż ten, z którym musieli się zmierzyć członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej. Pierwszym i największym wyzwaniem jest brak takich danych jak te wytworzone przez Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów PRL, których z oczywistych względów nie gromadzono. Kalkulacje na temat strat wojennych poniesionych w wyniku działalności Sowietów na ziemiach polskich prowadził rząd RP na uchodźstwie. Życie ludzkie nie poddaje się wycenie materialnej, trudno wobec tego oczekiwać, aby obliczeniami reparacyjnymi objęto tę kategorię. Trzeba jednak o niej pamiętać. W rozumieniu prawa międzynarodowego zawsze obowiązuje doktryna sukcesji państw, wobec czego współczesne Niemcy są następcą III Rzeszy mimo ideowego odcięcia się od takiej ciągłości. Zadośćuczynienie za krzywdy wyrządzone przez dane państwo w przeszłości spada na jego teraźniejszego sukcesora. Współczesna Rosja, w przeciwieństwie do strony niemieckiej, uważa się jednoznacznie za spadkobiercę Związku Sowieckiego – i prawnie, i pod względem ideowym. Można powiedzieć, że kierownictwo dzisiejszej Rosji z dumą nawiązuje do „dokonań” Rosji Sowieckiej”.
„Nietrudno się domyślić, że w związku z publikacją raportu o polskich żądaniach reparacyjnych Moskwa odpowie żądaniem zapłaty za „wyzwolenie” Polski w 1945 r. Trzeba na to odpowiedzieć, iż Armia Czerwona przyniosła nam niewolę. Żołnierz sowiecki nie mógł nam przynieść wolności, bo sam nie był wolny. Sowieckie panowanie nad Polską trwało 45 lat. Oznaczało początkowo zupełne, kolonialne ubezwłasnowolnienie – z biegiem czasu rządy reżimu PRL w „narodowym” kostiumie. Nie wątpię, że Rosjanie na pewno w tej sprawie powiedzą o „dobroczynności” owej państwowości zależnej, a polscy lewicowi historycy, piszący historię „Polski Ludowej” na nowo, przygotowują grunt do uzasadnienia takiej tezy” – pisze prof. Marek KORNAT.
17. Prof. Ryszard BUGAJ – Czekając na IV RP
Na temat transformacji gospodarczej i ustrojowej w Polsce po 1989 r. pisze prof. Ryszard BUGAJ w tekście „Czekając na IV RP„.
„Polska jest krajem, który jako pierwszy obalił komunizm i odniósł sporo sukcesów, choć doświadczyliśmy też porażek. Kilka lat temu Adam Michnik uznał okres transformacji po roku 1989 za najlepszy dla Polski czas od 300 lat. Ma rację, ale pamiętać trzeba, że te 300 lat nie było dla Polski dobre. Po stronie sukcesów należy dostrzec (po głębokiej recesji w latach 1990–1991) znaczny wzrost gospodarki, zbudowanie zrębów demokratycznego państwa, odzyskanie realnej suwerenności i integrację ze światem zachodnim. Program transformacji gospodarki podporządkowany został dyrektywie – „przywrócić normalność”. Oznaczało to reformy inspirowane doktryną neoliberalną, traktowaną jako bezalternatywna. W wymiarze makroekonomicznym zdecydowano się na stabilizację szokową. W wymiarze systemowym celem stała się przyspieszona i szeroka prywatyzacja. Tylko przemiany w sferze socjalnej były powściągliwe”.
„Nie wiadomo, czy przyjęcie gradualistycznego programu przemian pozwoliłoby – przy mniejszych kosztach społecznych – na uzyskanie porównywalnego sukcesu w zakresie wzrostu gospodarki. Jednak żadna alternatywa nie była brana pod uwagę. Elity niemal bez wyjątku podzielały przekonanie Fukuyamy o „końcu historii”. Również wybór modelu politycznej demokracji nie był poprzedzony szerszą refleksją. Prawie wszyscy (nie wyłączając ugrupowań postkomunistycznych) byli przekonani, że powinna to być demokracja liberalna. Konstytucja przyjęta kilka lat później ten wybór usankcjonowała”.
„Choć przemiany gospodarcze niosły dla znacznej części społeczeństwa bolesne konsekwencje (szczególnie bardzo wysokie bezrobocie), to sprzeciw nie był w długim okresie zmasowany. Z pewnością bardzo duże znaczenie miał fakt, że elity nie wytworzyły „wpływowego” programu alternatywnego. Wyborcy nie mieli realnego wyboru. Znaczna ich część zareagowała odmową uczestnictwa w wyborach. Po upływie kilku lat słabły dolegliwości wynikające z transformacji gospodarki. Zasadniczo obniżyło się bezrobocie. Wydaje się natomiast, że narastał krytycyzm z powodu rosnących nierówności oraz patologii rynku pracy (przede wszystkim „śmieciowe” umowy o pracę). Narastał też sprzeciw wobec konsekwencji funkcjonowania liberalnego modelu polskiej formuły ustrojowej. Raziła rozbudowa przywilejów elit, niezadowolenie budziło funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości i niesprawność państwowego systemu ochrony zdrowia. Irytowała „perswazja niemocy” (nie stać nas) i tłumaczenie podejmowanych przez rząd i parlament decyzji oczekiwaniami Brukseli i obiektywnymi rzekomo wymaganiami systemu rynkowego (wydłużenie minimalnego wieku emerytalnego). I w końcu pewna część wyborców krytycznie oceniała kategorycznie formułowane postulaty zmian w kwestiach obyczajowych (głównie sprawa LGBT+)” – pisze prof. Ryszard BUGAJ.
18. Frédéric PETIT – Polska nie jest zagrożona atakiem ze Wschodu, ona już została zaatakowana
.Na temat kryzysu migracyjnego wywołanego przez Białoruś pod koniec 2021 r. na polecenie Kremla pisze Frédéric PETIT w tekście „Polska nie jest zagrożona atakiem ze Wschodu, ona już została zaatakowana„. Autor porusza w nim również kwestię stosunku francuskiej opinii publicznej do Rosji oraz analizuje jakie nastroje społeczne dominują obecnie w Federacji Rosyjskiej.
Nathaniel GARSTECKA: Czy Europa Środkowa, a w szczególności Polska jest zagrożona atakiem ze Wschodu?
Frédéric PETIT: Polska nie jest zagrożona atakiem ze Wschodu, ona już została zaatakowanaPolska nie jest zagrożona atakiem ze Wschodu, ona już została zaatakowana. Nie armatami, ale przy użyciu migrantów na granicy z Białorusią. Co więcej, zaatakowano nie tylko Polskę, ale całą Unię Europejską. To atak zorganizowany przez Kreml i przygotowany dawno temu.
Jak opisałby Pan dzisiejszą mentalność Rosji?
Nie lubię mówić Rosja, wolę mówić Federacja Rosyjska. Tak jak nie mówię o rosyjskim imperializmie, tylko o moskiewskim imperializmie. Należy zrozumieć, że w tym kraju wciąż jest dużo sowietyzmu i nie jest to zaskakujące. Nie da się w ciągu kilku lat wyjść z 80 lat leninizmu i stalinizmu, biurokracji i nomenklatury. Potrzeba dwóch lub trzech pokoleń, aby naprawdę z tego się wydobyć. Takie pokolenia szybko pojawiły się w Polsce i krajach bałtyckich, ale jest to mniej oczywiste w Federacji Rosyjskiej.
Chciałbym przypomnieć o jeszcze jednym fakcie, który nie został wystarczająco opisany w zachodnich mediach: na oficjalnym spotkaniu w kwietniu lub maju 2022 r., aby uzasadnić inwazję na Ukrainę, Ławrow powiedział: „Gdyby Walonowie mieli problem z Flamandami, wszyscy zrozumieliby, gdyby Francja chwyciła za broń w obronie mniejszości francuskiej w Belgii!”. Dla niego język jest determinizmem politycznym. Nie chcę, by moje dzieci żyły w takim świecie.
Opinia publiczna we Francji wydaje się obecnie dość podzielona w kwestii rozwiązania konfliktu między Rosją a Ukrainą. Jakie byłoby najlepsze rozwiązanie dla Francji?
Prawdziwy konflikt dotyczy modelu społeczeństwa. Tego, jak będziemy zarządzać naszą przyszłością i co zostawimy naszym dzieciom i wnukom. Tutaj mówię jasno: Unia Europejska jest wojowniczą ziemią. Zawsze byliśmy skłóceni. Najbardziej skuteczną odpowiedzią na tę wojowniczą naturę jest budowa Europy, w ramach której zachowaliśmy naszą różnorodność językową. Z drugiej strony mamy do czynienia z imperializmem, w którym mówi się tylko po rosyjsku.
Jest jeszcze jedna kwestia: czym jest żołnierz? W krajach Unii Europejskiej żołnierz jest przede wszystkim obywatelem. Żaden z naszych krajów nie ma armii, która zatrudnia prywatne firmy, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych czy Federacji Rosyjskiej, z Grupą Wagnera robiącą objazdy przez kopalnie wokół Bachmutu lub w Republice Środkowoafrykańskiej. Legalność naszych sił zbrojnych leży przede wszystkim w ich obywatelstwie. Żołnierze znajdują się pod kontrolą krajowego parlamentu.
I to jest odpowiedź na pytanie, jakiego modelu chcę dla moich dzieci i wnuków: świata, w którym na ulicy mówi się kilkoma językami, w którym siła żołnierzy jest przede wszystkim obywatelska, w którym historia jest nauką… Dlatego nie wchodzi w rachubę negocjowanie tych elementów.
19. Władimir MIŁOW – Czy Rosja może się rozpaść?
.Na temat tego, czy Rosji grozi rozpad z powodu dążeń niepodległościowych mniejszości etnicznych, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Władimir MIŁOW w tekście „Czy Rosja może się rozpaść?„.
„Wielu komentatorów opiera teorie o możliwym rozpadzie terytorialnym Rosji na porównaniach z upadkiem Związku Radzieckiego. Porównania te są jednak kompletnie nietrafione. Sytuacja we współczesnej Rosji radykalnie różni się od tej z ostatnich lat istnienia ZSRR. Spójrzmy na przykład na strukturę etniczną – w późnym Związku Radzieckim etniczni Rosjanie stanowili tylko 50 proc. populacji, a rozpad kraju miał swoje podłoże w tym, że w jego skład wchodziły zdominowane przez narodowości tytularne republiki narodowe, w których Rosjanie stanowili mniejszość. Żadna z byłych republik radzieckich nie była zdominowana etnicznie przez Rosjan – Rosjanie zawsze należeli do znaczącej mniejszości”.
„Obecna Rosja wygląda pod tym względem zupełnie inaczej. Etniczni Rosjanie stanowią aż 81 proc. populacji, co oznacza, że kraj jest etnicznie znacznie bardziej jednorodny niż dawny Związek Radziecki. Większość rosyjskich terytoriów – zwłaszcza tych rozwiniętych przemysłowo – to obszary zdominowane przez etnicznych Rosjan, którzy raczej nie opowiadają się za separatyzmem. Co więcej, udział mniejszości etnicznych w całej populacji Rosji pozostaje zdecydowanie niższy niż nieetnicznych Rosjan, których udział w całej populacji wynosi 19 proc. Około 5 proc. całkowitej populacji stanowią grupy etniczne posiadające odrębną państwowość poza granicami Rosji: Ukraińcy, Białorusini, Ormianie, Azerowie, Gruzini, Tadżycy, Kirgizi, Koreańczycy itp. Narody te w większości nie żyją na ograniczonych obszarach, ale są rozproszone po całym terytorium Rosji, dlatego nie można ich uważać za grupy etniczne, które mogłyby domagać się niepodległości. Pozostaje więc niecałe 15 proc. rosyjskiej populacji, które można zakwalifikować jako mniejszości etniczne zamieszkujące określone terytoria Rosji. Nawet jeśli założymy, że wszystkie one oddzielą się od kraju, nie będzie to oznaczać jego rozpadu, ponieważ lwia część terytorium, zdominowana przez etnicznych Rosjan, pozostanie nienaruszona”.
”Większość z 21 rosyjskich republik etnicznych i czterech obwodów autonomicznych jest nimi tylko z nazwy i w rzeczywistości przeważają w nich etniczni Rosjanie. Udział etnicznych Rosjan w całkowitej populacji wynosi aż 98 proc. w Żydowskim Obwodzie Autonomicznym, 82 proc. w Karelii, 80 proc. w Chakasji, 68 proc. w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym, 66 proc. w Nienieckim Okręgu Autonomicznym, 65 proc. w Komi, 64 proc. w Adygei i Buriacji, 62 proc. w Udmurcji i Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, 57 proc. w Ałtaju, 54 proc. w Czukockim Okręgu Autonomicznym i 53 proc. w Mordowii” – pisze Władimir MIŁOW.
20. Nathaniel GARSTECKA – Zachodnie mity na temat Polski
.Na temat kłamstw i oszczerstw krążących na zachodzie dotyczących Polski w okresie II wojny światowej pisze Nathaniel GARSTECKA w tekście „Zachodnie mity na temat Polski„.
„To jeden z nieuprawnionych zarzutów wracających jak bumerang w zachodniej opinii publicznej. Polska i Polacy oskarżani są o współudział wraz z Niemcami w Holokauście w czasie II wojny światowej. W prywatnych i publicznych debatach, w wypowiedziach polityków i w tekstach popularyzujących historię często słyszy się i czyta, że Polska jako państwo i Polacy jako naród wspierali Niemców w organizacji i realizacji przemysłowego i systematycznego ludobójstwa na Żydach w Polsce. Opinia ta jest rozpowszechniona w wielu krajach świata zachodniego – we Francji, w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Izraelu”.
„W 1939 roku Żydzi stanowili 10 proc. ludności II RP (czyli 3,5 mln osób), co było najwyższym odsetkiem wśród wszystkich krajów europejskich. Wynikało to z wielowiekowej polityki gościnności i tolerancji, która uczyniła z Polski jedno z głównych centrów świata żydowskiego. I nawet jeśli w okresie walki o niepodległość w latach 1918–1921 oraz po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku dochodziło tam do antysemickich incydentów, to sytuacja polskich Żydów była lepsza od sytuacji ich współbraci w Niemczech czy Związku Radzieckim. W przeciwieństwie do innych krajów Europy Środkowej duża społeczność żydowska nie była skupiona w jednym ośrodku miejskim. W Warszawie żyło co prawda 350 000 Żydów (jedna trzecia mieszkańców stolicy), ale duże skupiska tej ludności znajdowały się także w innych miastach. Tak było choćby w Białymstoku (od 40 do 45 proc. wszystkich mieszkańców miasta), Lublinie, Łodzi, Radomiu, Lwowie czy Wilnie. Wielu Żydów mieszkało także w mniejszych miastach i wsiach, zwłaszcza we wschodniej Polsce (wsie z przewagą Żydów nazywano sztetlami). Dużo było również miast, w których Żydzi mieszkali obok innych narodowości (Polaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców). Ze względu na bardzo długą obecność w Polsce i wielowiekową politykę tolerancji ludność żydowska w Polsce była rozproszona i stosunkowo słabo zasymilowana. Ten fakt uniemożliwił masową akcję ratowania Żydów, jak miało to miejsce w Danii. Niemniej w Polsce tętniło bardzo bogate żydowskie życie kulturalne i religijne, funkcjonowało wiele znaczących partii politycznych, stowarzyszeń sportowych, teatrów, wychodziły dziesiątki gazet”.
21. Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA, Maria WANKE-JERIE – Nieobecni. Znani Polacy, którzy odeszli w ostatnim roku
.NIEOBECNI to lista osób, które zmarły w minionych dwunastu miesiącach, publikowana corocznie na początku listopada od 2016 roku na blogu TwitterTwins.pl, założonym i prowadzonym przez siostry bliźniaczki Małgorzatę Wanke-Jakubowską i Marię Wanke-Jerie. Wykaz, który jest ich subiektywnym wyborem, zawiera kilkaset nazwisk osób znanych z działalności publicznej w wymiarze ogólnopolskim wraz z krótkimi notkami biograficznymi i zdjęciami portretowymi. Jest to najpełniejsze tego rodzaju zestawienie publikowane z okazji Zaduszek.
Tegoroczna lista NIEOBECNYCH, którą zamieszczamy, korzystając z wykazu dostępnego na blogu TwitterTwins.pl, zawiera nazwiska osób o wybitnych zasługach w różnych dziedzinach, ale także kombatantów, uczestników kampanii wrześniowej, żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, powstańców warszawskich oraz tych wszystkich, którzy zasłużyli się w walkach o niepodległość Polski, również działając w opozycji antykomunistycznej. Publikujemy listę w całości, zachowując kolejność nazwisk przyjętą na blogu TwitterTwins.pl, czyli chronologiczną, opartą na datach, w których osoby te odchodziły do wieczności.
21. Prof. Konstantyn SIGOW – Prof. Konstantyn SIGOW – Dziesięć lekcji na przyszłość
.W tekście „Dziesięć lekcji na przyszłość” prof. Konstantyn SIGOW analizując m.in. ostatnie trzydzieści lat historii Ukrainy, od odzyskania przez nią niepodległości, przedstawia dziesięć zasad, którymi powinien kierować się Kijów na arenie międzynarodowej.
„W 1991 roku nadzieja na wyzwolenie się z lęku przed sowieckim reżimem i jego przemocą inspirowała ruch na rzecz niepodległości Rosji, a co za tym idzie, także niepodległości Ukrainy. W obu krajach konieczny był olbrzymi wysiłek, aby pokonać sowiecką inercję bazującą na strachu. Jak przypomina David Satter w książce o schyłku i upadku ZSRR, „kiedy dochodziło do pierwszych demonstracji, rodzice błagali dzieci, żeby się do nich nie przyłączały: »Będą do was strzelać, jak strzelali do naszych braci i sióstr«. Ale widząc, że dążenie do niepodległości jest zjawiskiem masowym, ludzie wyzwalali się ze strachu” (David Satter, Age of Delirium. The Decline and Fall of the Soviet Union, New Haven – London 2001)”.
„Mówienie prawdy o stalinowskich represjach, gułagach i Hołodomorze stało się wówczas wyznacznikiem wolności mediów, a także kryterium pozwalającym dokonać oceny polityki kulturalnej i programów nauczania w szkołach i na uczelniach wyższych. Gdy po raz pierwszy upublicznione zostały nazwiska katów i ich ofiar, strategia transparentności – głasnost – doprowadziła do tego, że zaczęto domagać się pełnego dostępu badaczy do archiwum KGB. Przez ostatnie trzydzieści lat rozwój strategii transparentności jako celu historycznego – a nie tylko jako ideologicznego sloganu tej czy innej opcji politycznej – pozostawało dla nas rzeczywistym i nieodzownym zadaniem”.
„Opisując historię tego, w jaki sposób po 1991 roku na Ukrainie i w Rosji budziła się owa świadomość, dostrzegamy dwie zasadnicze motywacje antropologiczne: możliwość pozbycia się strachu przed przemocą oraz uzyskanie prawa do mówienia prawdy. Natrafiało to na wiele przeszkód, a ich analiza zajęłaby dużo więcej miejsca, niż mam tutaj do dyspozycji. Potrzebne byłyby całe tomy, do których zredagowania należałoby zaprosić ekspertów sądownictwa, prawa międzynarodowego, kulturoznawstwa, politologii, ekonomii, etyki, historii stosunków państwo-Kościół, ponad podziałem „oni – my”. Pierwszeństwo, jakie należałoby dać kwestiom prawnym, związane jest z koniecznością retrospektywnego zrozumienia, co było błędne w polityce, która kładła nacisk na przejście z sowieckiego socjalizmu do „dzikiego” kapitalizmu. Aż do końca i z konsekwencją, o jakiej ludzie Zachodu nie mogą mieć pojęcia, ideologia sowiecka czyniła wszystko, aby wyrugować w kraju jakiekolwiek pojęcie prawa” – pisze prof. Konstantyn SIGOW.
22. Abp Stanisław GĄDECKI – Polonia semper fidelis – szczególna misja wierności
.W tekście „Polonia semper fidelis – szczególna misja wierności” abp Stanisław GĄDECKI podejmuje temat rodziny Ulmów, który stanowi dla niego punkt wyjścia do rozważań na temat chrześcijańskiej wrażliwości i tożsamości Polaków. Jak pisze, „Józef i Wiktoria Ulmowie ukrywali Żydów pomimo wydanego przez Niemców 15 października 1941 r. rozporządzenia, zgodnie z którym kara śmierci groziła nie tylko Żydom «opuszczającym wyznaczoną im dzielnicę», ale także wszystkim, którzy ich ukrywali. Powodem, dla którego Ulmowie zdecydowali się zaryzykować życie, była ich głęboka, tradycyjna wiara katolicka. «Nie ma [wszak] większej miłości, jak oddać życie za przyjaciół swoich» (J 15,13). W czasie II wojny światowej w akcję ukrywania Żydów zaangażowanych było – według różnych szacunków – od 300 tysięcy do miliona Polaków, z czego ponad tysiąc znanych z imienia i nazwiska zostało zamordowanych podobnie jak rodzina Ulmów. Dzięki pomocy mieszkańców Markowej wojnę przeżyło 21 spośród 120 mieszkających tam Żydów”.
„Beatyfikacja rodziny Ulmów przypomina światu o potrzebie szacunku dla życia każdego człowieka i o konieczności niezłomności w obronie wartości. Być może w zsekularyzowanym świecie Zachodu fakt, że rodzice gotowi byli ryzykować nie tylko własne życie, ale także życie swoich dzieci, aby ratować ludzi innej narodowości i innej religii, może budzić zdziwienie. Postawa ta jednak wyrasta z zakorzenienia w chrześcijaństwie, które wciąż jest charakterystyczne dla polskiej kultury” – twierdzi abp Stanisław GĄDECKI.
Jak podkreśla, „w ostatnim czasie, po brutalnej agresji Rosji na Ukrainę, ta sama chrześcijańska wrażliwość Polaków zaowocowała szczególnym otwarciem serc i domów na uchodźców wojennych z Ukrainy. Od początku tego konfliktu zbrojnego przybyło do Polski około 14,5 mln osób, głównie kobiet i dzieci uciekających przed wojną, prawie 13 milionów spośród nich wróciło do kraju. W szczytowym momencie w Polsce znalazło schronienie około 3,5 miliona uchodźców z Ukrainy, z czego około 30 proc. w polskich rodzinach. Inni przyjęci zostali w instytucjach państwowych, samorządowych i kościelnych. Wszystko odbyło się bez tworzenia obozów dla uchodźców. Ukraińcy otrzymali nie tylko pomoc humanitarną, ale także pewne prawa obywatelskie, umożliwiające im np. korzystanie z publicznej służby zdrowia, włączenie dzieci do polskiego systemu edukacji, korzystanie z pewnych świadczeń socjalnych przysługujących obywatelom czy podjęcie pracy. Proporcjonalnie do wielkości populacji mamy w Polsce najwięcej uchodźców w Europie”.
„Z tej tożsamości wynika również historycznie utrwalona odpowiedzialność za Kościół. Polonia semper fidelis – w tych słowach wyrażona jest nasza szczególna misja wierności. Było to niegdyś hasło także innych narodów. W takim nastawieniu Kościół w Polsce pragnie wziąć udział w nadchodzącym synodzie o synodalności, widząc w tym szansę na odnowę Kościoła w Europie przez przypomnienie i wyrażenie współczesnym językiem tych wartości, bez których Kościół i chrześcijaństwo, a co za tym idzie, Polska i Europa nie byłyby sobą” – pisze abp Stanisław GĄDECKI.
24. Jacques ATTALI – Problem z przyszłością
.Na temat ciążącego m.in. na Francji problemu braku długoterminowych planów strategicznych, które nie tylko wykraczałyby poza najbliższą przyszłość, ale jednocześnie byłyby rozrysowane na nawet kilka dekad do przodu, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Jacques ATTALI w tekście „Problem z przyszłością„
„Czyż nie jest znamienne, że prezydent Republiki, który ma przed sobą jeszcze cztery długie lata urzędowania, przedstawił swojemu krajowi agendę zaledwie na trzy miesiące? W przeciwieństwie do innych krajów we Francji nie uświadczysz żadnej poważnej refleksji na temat tego, czym będzie ona w 2030 roku – za siedem lat, czyli „jutro rano” – nie mówiąc już o perspektywie 2040 czy 2050 roku. Pod hasłem „Francja 2030” kryje się jedynie plan inwestycyjny (przyznajmy, niemały – 54 miliardy euro), którego celem jest zapewnienie Francji autonomii w kilku kluczowych sektorach oraz dostosowanie nauczania na powiązanych z nimi kierunkach uniwersyteckich, aby sprostać wyzwaniom przyszłości. Ale nie znajdziemy tam nic na temat pozostałych kwestii w perspektywie dziesięciu, dwudziestu, trzydziestu lat…”.
„Przyszłość jawi się jako mrzonka (rzadko zresztą sielankowa), a w odniesieniu do możliwych rozwiązań mnożą się prognozy pesymistyczne czy wręcz wieszczące zawalenie się wszystkiego. Zagrożeń dla Francji jest rzeczywiście mnóstwo i wielu ludzi słusznie przeczuwa, że skoro jedno z najbogatszych i najbezpieczniejszych państw świata, w którym istnieje najmniej nierówności społecznych i panuje nad wyraz umiarkowany klimat, ma się tak dobrze, to odtąd musi być tylko gorzej”.
„Brak prognoz poważnych, realistycznych, dyskutowanych w sposób demokratyczny, oraz odmowa diagnozy przyczyn problemów, a w zamian poprzestawanie na wskazywaniu kozłów ofiarnych torują drogę piewcom tępego katastrofizmu i najbardziej skrajnym propozycjom populistycznym. Nie tylko zresztą torują drogę, ale wręcz stwarzają warunki urzeczywistniania się owych skrajnych prognoz. Dzieje się tak dlatego, że wzbraniając się przed poważną refleksją nad przyszłością, rezygnujemy z działania, które mogłoby uczynić ją lepszą. Gdy przychodzi co do czego, panikujemy przed problemami, które moglibyśmy rozwiązać, gdybyśmy tylko zawczasu przystąpili do działania jak należy” – pisze Jacques ATTALI.
25. Krzysztof ZANUSSI – Myśl o śmierci pozwala lepiej docenić życie
.Na temat życia św. Maksymilian Kolbe i jego heroicznego czynu w którym oddał życie za współwięźnia, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze reżyser filmu biograficznego o tym polskim męczenniku Krzysztof ZANUSSI w tekście „Myśl o śmierci pozwala lepiej docenić życie„.
„Życie za życie”. Blisko ćwierć wieku temu zrealizowałem film pod takim tytułem. Nie uważam, że tytuł był bardzo oryginalny, chyba już kilkakroć użyty przez moich kolegów filmowców. Ale w moim wypadku był rzeczywiście adekwatny. Mówił o tym, jak ktoś wymienił własne życie na życie innego człowieka. Stało się to zaś w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Tym człowiekiem był franciszkanin Maksymilian Kolbe.
„Kolbe należy do tego odłamu świętych Pańskich, który wyrażał się w działaniu. Budował, zakładał, wydawał media i wierzył w ich siłę. W tym sensie odczuł ducha czasu, choć jego media nie zachwycały subtelnością myśli, głosiły chrześcijaństwo może po trosze siermiężne, ale bez wątpienia autentyczne, raczej konfrontacyjne niż koncyliacyjne, lecz znowu można wytoczyć argument obrony: inne czasy”.
”Czyn Kolbego budzi szerokie niedowierzanie. Aż dziwi, jak wielu ludzi decyduje się pomniejszać jego świętość, jakby byli urażeni faktem, że człowiek jest zdolny przejść sam siebie. Dlaczego to komuś przeszkadza? Myślę, że przyczyna leży w naszej koncepcji człowieka, który w obiegowym myśleniu jest tworem uwarunkowań; jego decyzje są wynikiem okoliczności, a tymczasem okazuje się, że można przekroczyć samego siebie i zrobić to świadomie, nie w jakimś porywie, tylko z konsekwencją potwierdzoną w toku długiego konania. W tragicznej pamięci o czasach pogardy w historii Europy zapisali się ludzie, którzy przyjęli śmierć, której mogli uniknąć. Tak postąpili Korczak czy Edyta Stein. Do nich należy też Kolbe. O wielu innych nie wiemy, chociaż na pewno istnieli i mogli mieć inne motywy aniżeli te ewangeliczne, które w słowach św. Pawła Apostoła odnalazł Maksymilian Kolbe. O nim Jan Paweł II powiedział, że to człowiek, który naprawdę zwyciężył w tej wojnie”- pisze Krzysztof ZANUSSI.
WszystkocoNajważniejsze/MJ